Tegoroczny urlop spędziłam z przyjaciółmi na Słowacji. Wynajmowaliśmy domek. Któregoś dnia, bladym świtem, słyszę, że gdzieś, coś, szczekaczka jakowaś nadaje. Co starsi bojownicy pamiętają profesję tak zwanego Szmaciarza co to skupował różne dziwne rzeczy albo wymieniał na inne. Tam jeszcze takowa profesja funkcjonuje. Nie całkiem dobudzona, wszak dopiero 6 rano, słyszę:” Kupujemy stare lustra, stare cośtam, cośtam, cośtam i...stare babinki”. Strach okrutny mnie ogarnął. Zerwałam się z łóżka z irracjonalną myślą” Trzeba uciekać, bo mnie sprzedadzą!!” Wybiegłam z pokoju z obłędem w oczach (nawet okularów zapomniałam założyć). W przedpokoju niemal zderzyłam się z przyjaciółką. Pani B. do mnie:
-Słyszałaś?? Stare babinki skupują.
-Słyszałam. Uciekamy??
I wtedy dopiero się obie dobudziłyśmy. Nasz śmiech i rotflowanie obudziły pozostałych. Nikt nawet nam zjebki nie zapodał za to obudzenie. Tyle, że nie wiem nadal po co te stare babinki skupowali
-Słyszałaś?? Stare babinki skupują.
-Słyszałam. Uciekamy??
I wtedy dopiero się obie dobudziłyśmy. Nasz śmiech i rotflowanie obudziły pozostałych. Nikt nawet nam zjebki nie zapodał za to obudzenie. Tyle, że nie wiem nadal po co te stare babinki skupowali