na KM
znowu pogniewałam się z moim skanerem mam nadzieję że uda mi się z nim pogodzić do następnej opowiastki z obrazkiem.
dzisiaj walka z prywatna inicjatywą
Substytut
Opodal przedsiębiorstwa mego taty jedna pani codziennie sprzedawała świeże bułki. Prywatnie.
Potem przyjechał przedstawiciel miejscowych zakładów gastronomicznych. Domagał się spotkania z załogą. Dyrekcja poszła mu na rękę.
- Kupujecie pokątnie bułki, tak? - zagaił pan przedstawiciel na zebraniu.
Załoga przytaknęła.
- I opłaca się wam?
Załoga znowu przytaknęła.
- Płacimy ledwie 10 groszy drożej - powiedział ktoś z przodu.
- Ale za to bułki są świeże i chrupiące - dorzucił ojciec.
Pan przedstawiciel zlustrował nas dokładnie.
- Świeże bułki szkodzą na żołądek - błysnął erudycją. - Ponadto nie należy lekceważyć nawet 10 groszy. Sto bułek pomnożonych przez tę sumę daje 10 złotych czystego zysku.
- Obliczyłem właśnie - dodał rzecznik przedstawiciela, odkładając minikalkulator - że jak ta kobieta sprzeda milion bułek, to zarobi na was sto tysięcy złotych.
Szmer przeszedł przez salę.
- Taki dzienny utarg mają rzadko które domy towarowe - podniecił się nasz sąsiad.
Pan przedstawiciel zajaśniał promiennie.
- Nadal uważacie, że to się wam opłaca? - nalegał.
Załoga zastanowiła się.
- Nie bardzo - odrzekł cichy głos z tyłu - Ale przynajmniej mamy bułki pod nosem.
Rzecznik wraz z przedstawicielem rozłożyli rączki
- Możecie mieć nie tylko bułki - obiecali - Także kefir, serki oraz wiele innych smakołyków.
Na sali zapanowało poruszenie.
- W jaki sposób? - zapytał tatko.
- W niesłuchanie prosty - odpowiedział przedstawiciel. - Jeżeli wtraxicie zgodę, nasze zakłady na terenie waszego przedsiębiorstwa otworzą bufet. W charakterze substytutu nielegalnej handlarki. Zgadzacie się?
Projekt przeszedł jednomyślnie. A nazajutrz poradzono handlującej pani, żeby się przeniosła w inne miejsce.
Trochę chyba pochopnie, bo chociaż bufet już stoi, kefirku i świeżych bułek brak. Są natomiast stare. żeby nie szkodziły konsumentom na żołądek.
Ale za to świeżych papierosów i świeżego piwa jest, ile dusza zapragnie.
by Sawaszkiewicz
znowu pogniewałam się z moim skanerem mam nadzieję że uda mi się z nim pogodzić do następnej opowiastki z obrazkiem.
dzisiaj walka z prywatna inicjatywą
Substytut
Opodal przedsiębiorstwa mego taty jedna pani codziennie sprzedawała świeże bułki. Prywatnie.
Potem przyjechał przedstawiciel miejscowych zakładów gastronomicznych. Domagał się spotkania z załogą. Dyrekcja poszła mu na rękę.
- Kupujecie pokątnie bułki, tak? - zagaił pan przedstawiciel na zebraniu.
Załoga przytaknęła.
- I opłaca się wam?
Załoga znowu przytaknęła.
- Płacimy ledwie 10 groszy drożej - powiedział ktoś z przodu.
- Ale za to bułki są świeże i chrupiące - dorzucił ojciec.
Pan przedstawiciel zlustrował nas dokładnie.
- Świeże bułki szkodzą na żołądek - błysnął erudycją. - Ponadto nie należy lekceważyć nawet 10 groszy. Sto bułek pomnożonych przez tę sumę daje 10 złotych czystego zysku.
- Obliczyłem właśnie - dodał rzecznik przedstawiciela, odkładając minikalkulator - że jak ta kobieta sprzeda milion bułek, to zarobi na was sto tysięcy złotych.
Szmer przeszedł przez salę.
- Taki dzienny utarg mają rzadko które domy towarowe - podniecił się nasz sąsiad.
Pan przedstawiciel zajaśniał promiennie.
- Nadal uważacie, że to się wam opłaca? - nalegał.
Załoga zastanowiła się.
- Nie bardzo - odrzekł cichy głos z tyłu - Ale przynajmniej mamy bułki pod nosem.
Rzecznik wraz z przedstawicielem rozłożyli rączki
- Możecie mieć nie tylko bułki - obiecali - Także kefir, serki oraz wiele innych smakołyków.
Na sali zapanowało poruszenie.
- W jaki sposób? - zapytał tatko.
- W niesłuchanie prosty - odpowiedział przedstawiciel. - Jeżeli wtraxicie zgodę, nasze zakłady na terenie waszego przedsiębiorstwa otworzą bufet. W charakterze substytutu nielegalnej handlarki. Zgadzacie się?
Projekt przeszedł jednomyślnie. A nazajutrz poradzono handlującej pani, żeby się przeniosła w inne miejsce.
Trochę chyba pochopnie, bo chociaż bufet już stoi, kefirku i świeżych bułek brak. Są natomiast stare. żeby nie szkodziły konsumentom na żołądek.
Ale za to świeżych papierosów i świeżego piwa jest, ile dusza zapragnie.
by Sawaszkiewicz