Ze względów oczywistych as less details as possible.
Lat temu ładnych parę jechał sobie transport gotówki samochodem osobowym, ale przystosowanym, w towarzystwie kilku "pracowników ochrony mienia".
Na odcinku trasy poza terenem zabudowanym (czytaj: w szczerym polu) zjawiły się dwa przybyczone samochody z pokaźną ilością słabo owłosionych głów na pokładach. Zablokowali rzeczony samochód osobowy i wyskoczyli z bryczek, obładowani bronią wszelkiej maści. Ochrona transportu, w obliczu przewagi liczebnej i ogniowej napastników, zachowała rozsądek.
Natomiast kolesie "napastnicy", żeby zademonstrować nie wiadomo co, skutecznie przestrzelili wszystkie opony ich samochodu.
Po to, by za chwilę z kompletną konsternacją stwierdzić, że cały "ładunek" znajduje się w pancernej skrzyni wspawanej w bagażnik... Wyjąć skrzyni - nie da rady. Uprowdzić cały samochód - JUŻ nie da rady.
Wśród mięsa słownikowego próbowali przestrzelić zamki, przy czym jeden postrzelił się dość paskudnie. Zapakowali się do swoich bryk i błyskawiczniem odjechali .
Bilans - konwój opona x 4 / napastnicy ranny x 1.
Wniosek - "w tym kraju nawet przestępcy fuszerują".