Jakiś czas temu, po rodzinnej imprezie, szykujemy się do spania. W związku z tym, że miejsc sypialnych u rodziców nie wiele, byliśmy skazani na spanie (w sześcioro) w jednym pokoju. Na kanapie miała spać najmłodsza para (młodsza siostra ze świeżo poślubionym małżonkiem). Reszta musiała sobie umościć posłanie na podłodze. Towarzystwo oczywiście w stanie wskazującym dość znacznie na spożycie. Rozłożyłam takie jakby materace z gąbki, które były, no powiedzmy, dość krótkie. Kładzie się mój małżonek i z wyrzutem do mnie:
-Ależ, kochanie, ja to mam po kolana!!
Na to hasło podnosi się młodszy szwagier z kanapy i z ogromnym zdziwieniem:
-Co TY masz po kolana??
Spod ściany odzywa się jeszcze bardziej zdziwiony drugi szwagier:
-No jak to, Heniu?? To, TY nie wiesz, że norma polska po kolana??
-Ależ, kochanie, ja to mam po kolana!!
Na to hasło podnosi się młodszy szwagier z kanapy i z ogromnym zdziwieniem:
-Co TY masz po kolana??
Spod ściany odzywa się jeszcze bardziej zdziwiony drugi szwagier:
-No jak to, Heniu?? To, TY nie wiesz, że norma polska po kolana??