Sąd Rejonowy w Pszczynie wezwał w charakterze świadka półroczne dziecko. Z przesłuchania nic oczywiście nie wyszło, bo wezwana Nicola Ś. nie nauczyła się jeszcze mówić. Do sądu przyniosła ją mama.
Nie wiem jak to skomentować. Absurd? - zastanawia się mama Nicoli - Musiałam pójść do sądu z dzieckiem, bo na wezwaniu zaadresowanym do córeczki wyraźnie napisano, że "stawiennictwo osobiste obowiązkowe". Bałam się, że w przeciwnym razie sąd może nas ukarać jakąś grzywną.
Mała Nicola nie była jedynym niemowlakiem, którego w tym dniu zażyczył sobie przesłuchać sąd w Pszczynie. Wezwanie, w tej samej sprawie, otrzymała też o miesiąc starsza Wiktoria.
Obie dziewczynki miały, według adnotacji na wezwaniu, złożyć zeznania w sprawie o eksmisję ich babci.
Powstało straszne zamieszanie - mówi Jacek Ś., ojciec Nicoli. Gdy sędzina zobaczyła kogo wezwała do przesłuchania, wyraźnie zrobiło się jej głupio. W końcu przeproszono nas. Podobno sąd nie miał pojęcia o wieku wzywanych.
Finał tej hecy wyglądał równie śmiesznie jak początek - na sądowym korytarzu przez kilkadziesiąt minut dokazywały niemowlaki.