Kumpel mi opowiadał zdarzenie jak byż ze swoim znajomym w Szwecji na
tzw. 'robotach' (prace budowlane itd.). Otóż tam zostali zaproszeni na
dosyć wykwintną kolację na kilkadziesiąt osób (właściciele firmy byli
dosyć 'kasiaści'). Tralala, przemowy, a ponieważ wszystkie po szwedzku
nudzili się tam cholernie. No i co chwilę ktoś wstawał, wygłaszał
przemówienie, pod koniec wszyscy przemówienia wszyscy wstawali, mówili
po szwedzku coś w rodzaju "na zdrowie" - wypijali toast i siadali. I
wtedy jeden ze szwedzkich gości wpadł na pomysł że skoro są 'goście z
Polski' to może oni nauczą polskiego toastu. Efekt końcowy był taki że
od tej pory wstawał gość - wygłaszał toast po szwedzku, następnie
wszyscy wstawali (panowie w smokingach i panie w eleganckich toaletach)
mówili po polsku: "no i chuj!' po czym wypijali toast i siadali.