Kilka lat temu byliśmy w trakcie okołodomowych prac ziemnych (tzn. wykop dołek, wrzuć ziemię na taczki i przewieź w inne miejsce...). Przy tej okazji zawitał do nas z pomocą kilkunastoletni kuzyn, który zapragnął przy tej okazji rozwinąć swą tężyznę fizyczną...
A że postury mikrej i nieco cherlawy, więc "machanie" łopatą nie za bardzo mu wychodziło, co spotkało się z niewybrednymi komentarzami ze strony mojego ojca (emerytowanego górnika).
Drugiego dnia robót, coby kuzynowi nie było przykro, zacząłem z lekka napomykać, że idzie mu o wiele lepiej niż wczoraj... A on, zamiast zadowolić się pochwałą ze strony kuzyna, z miejsca zawołał do mojego ojca:
- I co, wujek?!? Wczoraj to jeszcze jak początkujący, a dzisiaj to już jak stary górnik!!!
Na co ojciec mój z pełnym spokojem:
- W sumie to tak... Jak bardzo, baaaaardzo stary górnik...
A że postury mikrej i nieco cherlawy, więc "machanie" łopatą nie za bardzo mu wychodziło, co spotkało się z niewybrednymi komentarzami ze strony mojego ojca (emerytowanego górnika).
Drugiego dnia robót, coby kuzynowi nie było przykro, zacząłem z lekka napomykać, że idzie mu o wiele lepiej niż wczoraj... A on, zamiast zadowolić się pochwałą ze strony kuzyna, z miejsca zawołał do mojego ojca:
- I co, wujek?!? Wczoraj to jeszcze jak początkujący, a dzisiaj to już jak stary górnik!!!
Na co ojciec mój z pełnym spokojem:
- W sumie to tak... Jak bardzo, baaaaardzo stary górnik...
--
"Nieudana to uczta co się kończy przytomnie, Jeśli goście w otchłanną nie zapadną się głąb, Kiedy jeden za drugim zdoła sobie przypomnieć Komu nakładł po pysku, kto mu złamał nos, wybił ząb."