Mamy ostatnio bardzo nierozgarniętego mistrza gry...
Sytuacja: uroczysta kolacja arystokracji w celu zapoznania się bliżej pewnego [H]rabiego (na sesji - mnie) wraz z uroczą [C]órką elektora Hochlandu (nie serka, krainy w Warhammerze) odgrywanego przez mistrza gry. Podczas kolacji chciałem dać córce wino z dodatkiem eliksiru miłości (który to okazał się fejkiem notabene), jednak problem się znalazł. Elektor KONIECZNIE chciał dać swoje wino na stół, a ja swoje. Dałem za wygraną.
Akcja właściwa:
Jemy, pijemy, bawimy się. Lekko rozochocona córka z błyskiem w oku zwraca się do hrabiego...
[C] - Och drogi hrabio, to wino jest rzeczywiście wyborne!
[H] - Dziękuję, to Wasze.
Nie muszę komentować reakcji piątki graczy?
Wiem wiem, hermetyczne, ale podczas odgrywania hrabiego moje powiedzonka "Nie za to Wam płacę!" i "Dziękuję, to Wasze" stały się moim znakiem firmowym...
Sytuacja: uroczysta kolacja arystokracji w celu zapoznania się bliżej pewnego [H]rabiego (na sesji - mnie) wraz z uroczą [C]órką elektora Hochlandu (nie serka, krainy w Warhammerze) odgrywanego przez mistrza gry. Podczas kolacji chciałem dać córce wino z dodatkiem eliksiru miłości (który to okazał się fejkiem notabene), jednak problem się znalazł. Elektor KONIECZNIE chciał dać swoje wino na stół, a ja swoje. Dałem za wygraną.
Akcja właściwa:
Jemy, pijemy, bawimy się. Lekko rozochocona córka z błyskiem w oku zwraca się do hrabiego...
[C] - Och drogi hrabio, to wino jest rzeczywiście wyborne!
[H] - Dziękuję, to Wasze.
Nie muszę komentować reakcji piątki graczy?
Wiem wiem, hermetyczne, ale podczas odgrywania hrabiego moje powiedzonka "Nie za to Wam płacę!" i "Dziękuję, to Wasze" stały się moim znakiem firmowym...