Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Kawały Mięsne > GP Szanghaju
Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Pozwalam sobie wrzucić opis GP Chin na wesoło, nieco w stylu dawnych opisów występów naszej reprezentacji piłkarskiej. Proszę o łagodne oceny

Turniej w Szanghaju
Jak to już w zwyczaju jest zjechało się znowu rycerstwo z różnych krajów na trzeci turniej Anno Domini 2009 do Szanghaju w kraju Kitajów leżącym.Afery, jak to zwykle w szlachetnej rywalizacji bywa, zaczęły się jeszcze przed turniejem. Poszło o część zbroi końskiej, podwójnym dyfuzorem zwaną, dającą jakoby jeźdźcowi przewagę nad tymi co takowej nie mają, bo powodującej że koński ogon zamiast dyndać swobodnie usztywniony poziomo jest, przez co rumak szybciej cwałować może, bo ma większą siłę nośną, którą ów ogon usztywniony wytwarza. Prościej co mistrzowie rzemiosła aerodynamiką zwanego mówią wytłumaczyć się nie da. Powoduje to wprawdzie, że jadący za nim rycerz łacno nieczystościami oberwać może i wyprzedzać nie jest w stanie, ale ponoć to nieistotne jest i przejmować się tym nie należy, jakkolwiek kilka drużyn miało inne zdanie. Głównie, te których rzemieślnicy zaspali i na pomysł owego usztywnienia ogona nie wpadli. Kauzyperdy musiały tedy zająć się tą sprawą i choć orzekły wprawdzie, iż wszystko zgodne z regułami rzemiosła rycerskiego jest, to nie wszystkim się to podobało i rumor się zrobił. W bezsilnym gniewie szlachetny Flawiusz, wbrew imieniu drużyną Franków dowodzący, obelgi na rycerzy z brytyjskiej drużyny, która dyfuzory owe posiada, miotał, a których przytaczać się tutaj nie godzi. Odpowiedzieli mu szybko że ramol stary jest i przegrywać jak przystoi rycerzowi z godnością nie umie. Bo i po prawdzie rycerz z niego żaden. Rumor powiększył jeszcze szlachetny Parr z innej brytyjskiej drużyny (tak, tak ,Brytowie potrafią kilka drużyn wystawić, a my żadnej przez co nasz rycerz musi w drużynie germańskiej występować co mu na zdrowie nie wychodzi). Prawdę bowiem bolesną i w ducha sportu godzącą wyjawił, że wszystkie drużyny od zawsze niedozwolone kombinacyje stosują, a jedyna różnica jest taka że jednym się udaje owe sztuczki zalegalizować, a innym nie. Rzucili się tedy na niego wszyscy coby swoją reputacyję ratować, aż odszczekać musiał swoje słowa pod ławą po trzykroć. Szkoda, boć racyji dużo było w jego słowach.
Ale wróćmy do samego turnieju. W piątek i sobotę jak zwykle ćwiczyło rycerstwo przed turniejem i w zasadzie niespodzianek nie było poza dwiema. Pierwszą zrobił germański zespół BMW dziwne eksperymenta z rumakiem naszego rycerza czyniąc. Zamontowali mu machinę KERSem zwaną co pozwala na dokarmianie rumaka w trakcie jazdy. Rumak przez chwilę galopować może dzięki temu szybciej i inne rumaki łacniej dogania. No, ale że machina owa sporo waży, toteż w przypadku naszego rycerza niewiele daje, o czym z dawien dawna wiadomym było. Widać jednak Germanie muszą zobaczyć żeby uwierzyć. Kwalifikacyje do zasadniczej części turnieju wyścigiem zwanej przez to Robert z Grzegórzek miał zepsute, bo rumaka niezbyt dobrze mu przysposobiono przez owe eksperymenta. Drugą niespodziankę zrobiła drużyna Czerwonego Byka, dwa pierwsze miejsca w kwalifikacyjach zajmując, czego się nikt nie spodziewać nie mógł. Co ciekawe, ich rumaki tych nowomodnych nowinek ani owego podwójnego dyfuzora, ani KERSu nie mają, a mimo tego szybkie są jak wicher. Może im do owsa dodają owego magicznego napoju co to właściciel drużyny sprzedaje. W ogóle była z nim też historia niezbyt przyjemna, ale to po turnieju się stało, więc później ją opowiemy.
Wyścig jak zwykle miał miejsce w niedzielę. Niebiosa znowu niespodziankę zrobiły i potoki deszczu po torze się rozlały. Musiało tedy rycerstwo za koniem bezpieczeństwa wyścig zaczynać, a i podkowy na deszcz przeznaczone założyć trzeba było. Dwóch rycerzy wystartowało też prosto ze stajni, a to nasz Robert z Grzegórzek i Timo von Glock z drużyny Toyoty, korzyści jakowyś w tym upatrując. Stępa jadąc za koniem bezpieczeństwa rycerz Fernando de Alonso coś ściemniał że dobrze jest, ale wiadomym było że mało owsa jego rumak zjadł i szybko trzeba będzie do stajni zjechać aby go nakarmić, a jak dalej będzie koń bezpieczeństwa na torze obecny to cała jego taktyka na turniej w pocie czoła przez szlachetnego Symondsa wymyślona w łeb tegoż weźmie.Posłuchano tedy rycerza brytyjskiego Jensona co poprzednie lata miał chude wielce, a teraz wśród rycerstwa najwięcej punktów ma, który w odpowiedzi krzyknął, że wprawdzie ślisko nie jest, ale za cholerę nic nie widać i koń bezpieczeństwa został. Nie obyło się wszelako bez przygód, a to rycerze z wielce zasłużonej, a obecnie podupadłej, drużyny Ferrari taniec na deszczu godowy odstawiali, a to dwóch innych szybko do stajni zjechało po owies i nowe podkowy. Gdy w końcu koń bezpieczeństwa do stajni się udał dla rycerza Fernanda było już za późno i turniej miał zmarnowany. Nad podziw dobrze sprawował się wtedy rycerz z Buemi z kantonów helweckich pochodzący, a drugą drużynę Czerwonego Byka reprezentujący, na piąte miejsce się przebijając. Rycerz Nick z BMW niestety kontrolę nad rumakiem utracił przez co wiele miejsc w stawce oddał, toteż nowatorską taktykę ,z kraju Kwitnącej Wiśni pochodzącą, zastosować musiała germańska drużyna. Z powodzeniem zresztą użył jej już w zeszłym roku rycerz Nelsinio z Nowego Świata pochodzący, dając rycerzowi Fernando zwycięstwo w turnieju w Singapurze. Polega ona na tym że jeden z rycerzy taranuje innego lub efektownie spada z rumaka zbroję rozbijając, przez co koń bezpieczeństwa na torze pojawić się musi i rycerze co z przodu jadą odległość do tych z tyłu tracą i można ich dzięki temu łacno wyprzedzić. Rzut talarem przed turniejem wskazał że nową taktykę będzie stosował rycerz Robert. Toteż polecenie od drużyny otrzymawszy (zamaskowane dla niepoznaki, jako że formalnie rycerz na torze niezależny jest, w ten sposób że mu nikt nie krzyknął że jadący przed nim rycerz Jarno dlaczegoś zwolnił), staranował on po raz wtóry rumaka z drużyny Toyoty. Dwie rzeczy się przy tym okazały. Pierwsza, że drużyna Toyoty jednak reguły turniejowe łamie jako że owa płetwa na grzbiecie rumaka zamontowana ruchoma jest czego ściśle prawa rycerskie zabraniają, a co wszyscy po taranie wyraźnie zobaczyli, a nikt nie zareagował. Kauzyperdy głowę w piasek schowały tłumacząc, że to skutek tarana jest, a przecież gdyby ruchoma nie była to by na boki nie latała, nawet po taranie. No, ale wiadomo, że układy jakoweś być muszą. Druga, że rumak drużyny BMW po prawdzie ze stajni Panzerwaffe rodowód swój wywodzi, przez co wprawdzie wolny jest, ale za to wytrzymały niesamowicie: rumak Roberta z Grzegórzek okazał się zdatny do dalszej jazdy. Trzeba mu było tylko naczółek w zbroi wymienić, co jednak nieprzewidziane było, a skoro tak to germańskim giermkom, już sukces taktyki nowej piwem świętujących, nie udało się owego dobrze założyć i rycerz Robert musiał jeszcze raz do stajni zjeżdżać przez co punkty utracił. Ale za to planowo, co jak wiadomo wartością nadrzędną dla drużyny BMW jest. Chodzą bowiem słuchy że czczą oni potajemnie starogermańskiego bożka Plana w herezję popadając i sukcesów zamierzonych przez to nie odnosząc. Taktyka zresztą niewiele dała, koń bezpieczeństwa wprawdzie się pojawił, ale rycerz Nick padł pod koniec turnieju ofiarą podobnych, choć nie tak drastycznych, działań ze strony rycerza Adriana ,dla egzotycznej drużyny z Indii Wschodnich jeżdżącego i punktów też nie zdobył. BMW zaś maskowało propagandowo ów nierycerski sposób walki rozpuszczając plotki, że jakoby rycerz Robert jest pies na skośnookie baby, przez co turniej chciał wcześniej skończyć, żeby spośród przygotowanych przez gospodarzy wybrać sobie najładniejsze zanim inni rycerze się do nich dobiorą. Coś na rzeczy być może, bo w poprzednim turnieju w Malezji już po pierwszym okrążeniu na bok toru zjechał i szybko do stajni pobiegł. Oficjalnie zawiódł rumak, ale kto wie jak było naprawdę. Wiadomo, że jak rycerza przyszpili to i iskry z ostróg wbijanych w boki rumaka idą. Z drugiej strony może jednak najmniej szpetne chciał znaleźć, boć wiadomo, że wschodnie panny urodą słabo grzeszą. W każdym razie rycerz Jarno do stajnie zjechać musiał wlokąc się niemiłosiernie i tę butelkę szlachetnego trunku z własnej winnicy co dla rycerza Roberta przygotowaną miał pewnie głęboko schował. Z kolei wróże przepowiadają rycerzowi Robertowi, że za rok turniej w Szanghaju wygra, a za dwa że turnieju już nie będzie bo się cesarz Maksymilian z Kitajami o mamonę pokłóci. Zobaczymy. W międzyczasie rycerze Nelsinio i Kazuki taktyki BMW też próbowali, pierwszy nawet tablicę rozwalił, gdzie miał napisane przez mnichów w pocie czoła kiedy ma lejce rumakowi ściągać, ale jednak nie udało się i koń bezpieczeństwa na tor już nie powrócił. Cóż, wszelako może to być, że rycerz Nelsinio od deszczu zaniewidział bo mu przyłbicę zalało i napis chciał na tablicy przeczytać,tylko mu się nie udało. Bo czytać i tak nie umie, jak większość rycerstwa zresztą, ze szlachetnym wyjątkiem rycerza Marka. Przez to że czytać i pisać umie inni rycerze obrali go Wielkim Mistrzem Zakonu Rycerzy Turniejowych, żeby im te umowy, co podpisują odciskiem kciuka, objaśniał czy jakowyś kantów w nich nie ma. Z ciekawszych facjecji to jeszcze rycerz Nico, fiński zaprzaniec co się Germanom za talary sprzedał, dla Brytów jeżdżący, próbował podkowy przejściowe rumakowi założyć. Panika się lekka przez to zrobiła, bo wiadomo że jak deszcz przestaje padać to ten co pierwszy podkowy zmieni, nawet turniej wygrać łacno może. No, ale drużyna Williamsa wróży ma nietęgich, bo się zaraz okazało że deszcz mocniej padać zaczął i rycerz Nico spore problemy z utrzymaniem rumaka miał. Niepierwszy to raz w tym roku drużyna owa błędy taktyczne popełniła. Z turnieju musiał się też wycofać rycerz Felipe, Dzieciątkiem dla charakteru zwany, któremu rumak źle przez drużynę Ferrari przygotowany posłuszeństwa odmówił.
Ostatecznie pierwszy w turnieju był rycerz Sebastian de Vettel, drugi rycerz Mark,ów Wielki Mistrz z antypodów pochodzący, obaj dla drużyny Czerwonego Byka jeżdżący a trzeci był rycerz Jenson co dwa poprzednie turnieje wygrał, przez co nadal w klasyfikacji rycerstwa przewodzi. Wspomnieć jeszcze należy o rycerzu Buemim, który wprawdzie piątego miejsca nie obronił, ale dwa punkty przywiózł. Dobrze to świadczy o rumakach ze stajni szlachetnego Neweya pochodzących. Jedynie rycerz Sebastian de Bourdais zawodzi i rumaka dobrze opanować nie umie, ale wiadomo że Frankowie do zabaw rycerskich zawsze niezdatni byli i będą. Jeszcze tylko z kronikarskiego obowiązku opiszmy ze smutkiem wielkim jak to się kupiec Dietrch, co obie drużyny spod znaku Czerwonego Byka na własność posiada, po turnieju burzył, jako że mu zamiast hymnu Marchii Wschodniej hymn Brytów zagrali. No, może gospodarze pomylili "God Save the Qeen" z "Gott erhalte, Gott beschütze Unsern Kaiser, unser Land", bo taki to też onegdaj hymn w Marchii grano, ale to nie powód był żeby awanturę robić. Wiadomo, Kitaj daleko leży i nie wszystkie wiadomości na czas dochodzą, toteż mogli nie wiedzieć że arcypierdoły Franza Josefa już nie ma. I wybaczyć to trzeba było. Tyle, że kupcowi co się na szalbierstwie dorobił, ciemnemu ludowi wmawiając że jego woda na różowo pokolorowana, jak nie przymierzając paznokcie owej wszetecznicy Joli potencji, męskiej dodaje takich rzeczy wytłumaczyć się nie da, bo nie pojmie. Tak to jest jak się mieszczaństwo z rycerstwem fraternizuje, ale czasy takie podłe, że kto talary ma to wszystko może, a szlachetne urodzenie już nic nie znaczy. Powiedziano wprawdzie Dietrichowi żeby się zamknął bo jak nie to won i kopa na drogę, ale honor rycerski i tak ucierpiał, więc szkoda się stała. Ale cóż zrobić, za późno lamentować. Trzeba wprzód pomyśleć było i kupca do turniejów nie dopuszczać. Zwłaszcza, że za dobrze mu idzie i jeszcze pospólstwo pomyśleć może że wolno mu próbować szlachetnych rozrywek rycerstwa. Ponoć już nawet krowie pastuchy z Nowego Świata tego próbują za grosz szacunku dla lepszych od siebie nie mając. Lament ten jednak zakończmy, bo turniej szanghajski ogólnie należy uznać za udany i spokojny, wszakże nikt z rycerstwa nie zginął, a że kilka rumaków trzeba było do rzeźni oddać to przecież normalne na turniejach. Następny ma się odbyć w Bahrajnie w piaskach pustyni leżącym, na co się wielce cieszymy, wielbłądy bowiem tam ponoć ładne mają.

I tyle

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
nie uradze, ale poczekam na recenzje

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
dłuższego się nie dało?

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
:spotkieddiab

Chciałem opisać wszystkie ważniejsze wydarzenia

m_niebieski
m_niebieski - Woził Niemca dla statusu · przed dinozaurami

dla mnie bomba

--
Mój nick bardziej naukowo brzmi tak m_heksacyjanożelazian(II) potasu żelaza(III) TU ŹRÓDŁO

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
asega - Superbojownik · przed dinozaurami

Czekam na więcej za tydzień

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Podbijam, bo nie wiem czy mam następne GP też opisać
Forum > Kawały Mięsne > GP Szanghaju
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj