jak byłem małolat i mama nieraz mówiła: 'myślałby kto" rozumiałem to jako: 'myślał byk to" i nigdy nie wiedziałem o czym ten byk mógł tak myśleć i o co z nim chodzi
mówiąc Ojcze Nasz zamiast "jako w niebie, tak i na ziemi" mówiłem "jako w niebie, ptaki na ziemi" i wcale nie wydawało mi się to dziwne, przecież to naturalne że ptaki mieszkają na ziemi a jednocześnie mogą latać po niebie
wydawało mi się że najlepszym zawodem jest opuszczanie i podnoszenie szlabana na przejeździe kolejowym
raz na obiad w przedszkolu był jakiś befsztyk, ja zjadłem i powiedziałem że chcę jeszcze ale zamiast "befsztyk" powiedziałem "babsztyl", pani rozdająca jedzenie myślała że to o niej i zrobiła straszną awanturę, nie wiedziałem czemu tyle krzyku o kawałek mięsiwa
przez pewien czas myślałem że dziwka to taka mała dziwna dziewczynka - wiecie, takie zdrobnienie, z błędu wyprowadziła mnie dosyć boleśnie mama gdy zwróciłem się tak do siostry