Parę latek temu kuzyn ze znajomymi wyciągnęli mnie na pielgrzymkę. Jak to zawsze na pielgrzymce są problemy z zakwaterowaniem ludzi, ale że kumple byli kwatermistrzami tak więc załatwili nam jedną z najlepszych miejscówek (czytaj: była łazienka, było ciepło i nie kapało nic na głowę). Moi znajomi, jako że mają dobre serca chłopiny, przyjęli do innego pokoju u naszych gospodarzy ludzi z innej grupy a mianowicie przedstawicieli narodu Czeskiego.
Po pewnym czasie zachciało mi się do ubikacji. Po otwarciu klapy sedesu odkryłem, że korzystał z niego człowiek który przecenił siły tegoż urządzenia kanalizacyjnego - mówiąc krótko kibel był zapchany. Jako porządny obywatel naszego kraju, nie robiąc zbędnych awantur, począłem szukać urządzenia przetykającego, jednak takowego nie znalazłem. Idę więc do Matiego (jednego z kwatermistrzów) i mówię jak sprawa wygląda, w między czasie mój kuzyn (który jest strasznym głodomorem) organizował sobie właśnie posiłek...
Ja: Mati kto ostatnio był w kibelku?
Mati: Nie wiem.. chyba Czeszki - a co?
Ja: Laska??? No to ma niezły spust... Kibel jest zatkany...
Na co mój kuzyn wtrącił się do rozmowy dalej szukając jedzenia
Kuzyn: Ej sory... macie może łyżkę?
Po pewnym czasie zachciało mi się do ubikacji. Po otwarciu klapy sedesu odkryłem, że korzystał z niego człowiek który przecenił siły tegoż urządzenia kanalizacyjnego - mówiąc krótko kibel był zapchany. Jako porządny obywatel naszego kraju, nie robiąc zbędnych awantur, począłem szukać urządzenia przetykającego, jednak takowego nie znalazłem. Idę więc do Matiego (jednego z kwatermistrzów) i mówię jak sprawa wygląda, w między czasie mój kuzyn (który jest strasznym głodomorem) organizował sobie właśnie posiłek...
Ja: Mati kto ostatnio był w kibelku?
Mati: Nie wiem.. chyba Czeszki - a co?
Ja: Laska??? No to ma niezły spust... Kibel jest zatkany...
Na co mój kuzyn wtrącił się do rozmowy dalej szukając jedzenia
Kuzyn: Ej sory... macie może łyżkę?