Późnym piątkowym wieczorem policjant zatrzymał pewnego pana jadącego bardzo chwiejnie ulicami Warszawy. Gdy podszedł do samochodu zapytał kierowcę:
- Pił pan coś dzisiejszego wieczoru?
Gienek, bo tak na imię miał kierowca, odpowiedział:
- Tak, proszę pana. Jest piątek, wie pan, więc razem z kumplami wyszliśmy do pubu, gdzie wypiłem 6 czy siedem browarków. I w tym pubie było coś co nazwali Happy Hour, gdzie można było pić do woli darmowe drinki zwane mar-gar-itos, które są nawet smaczne. Wypiłem z osiem takich. Potem musiałem odwieźć mojego kumpla, Maćka do domu. No i Maciek powiedział, że skoro już jestem u niego to walniemy sobie po browarku. Przecież nie mogłem odmówić, bo by się obraził. Ale on, oczywiście, zamiast piwa wyjął pół litrówkę, no to jak już otworzył to nie mogła się zmarnować. Wypiliśmy. No i jak się skończyła to pojechałem do domu po następna, którą, chwilkę, mam tu gdzieś - po czym wyciąga z kieszeni flaszeczkę wódki i pokazuje policjantowi.
Policjant westchnął i rzekł:
- Obawiam się, że będzie musiał pan wysiąść z samochodu na inspekcję alkomacikiem.
- Dlaczego? - spytał zdziwionym głosem Gienek. - Nie wierzy mi pan?
- Pił pan coś dzisiejszego wieczoru?
Gienek, bo tak na imię miał kierowca, odpowiedział:
- Tak, proszę pana. Jest piątek, wie pan, więc razem z kumplami wyszliśmy do pubu, gdzie wypiłem 6 czy siedem browarków. I w tym pubie było coś co nazwali Happy Hour, gdzie można było pić do woli darmowe drinki zwane mar-gar-itos, które są nawet smaczne. Wypiłem z osiem takich. Potem musiałem odwieźć mojego kumpla, Maćka do domu. No i Maciek powiedział, że skoro już jestem u niego to walniemy sobie po browarku. Przecież nie mogłem odmówić, bo by się obraził. Ale on, oczywiście, zamiast piwa wyjął pół litrówkę, no to jak już otworzył to nie mogła się zmarnować. Wypiliśmy. No i jak się skończyła to pojechałem do domu po następna, którą, chwilkę, mam tu gdzieś - po czym wyciąga z kieszeni flaszeczkę wódki i pokazuje policjantowi.
Policjant westchnął i rzekł:
- Obawiam się, że będzie musiał pan wysiąść z samochodu na inspekcję alkomacikiem.
- Dlaczego? - spytał zdziwionym głosem Gienek. - Nie wierzy mi pan?
--
Niepraktykujący abstynent.