Para panów kochających inaczej miała wspólną pasję. Uwielbiali jak boginie Bridget Bardo. Stwierdzili więc, że na wakacje kopsną się do Paryża żeby zbliżyć się choć trochę do "bogini". Spacerowali i spacerowali, aż jeden gej stwierdził, że już nie może i idzie do hotelu...drugi zaś ruszył samotnie w miasto. I stało się! Spotkał Bridget. Podbiegł więc doń i poprosił o autograf. Niestety ani on ani ona nie mieli kartki, no ani skrawka. Poprosił więc o autograf na dupie. Ale, że długopis nie był dobrej jakości a dupa owłosiona, to napisała mu tylko wielkie inicjały - po jednym B na każdy półdupek.Podniecony wrócił do hotelu i z drzwi krzyczy:
-nigdy nie zgadniesz kogo spotkałem!
-No kogo
-mam autograf,ale mam to na dupce
-a o tym bardziej poproszę
Gej ściąga spodnie, wypina się, a drugi na to:
-A kto to u diabła jest BOB??!!
-nigdy nie zgadniesz kogo spotkałem!
-No kogo
-mam autograf,ale mam to na dupce
-a o tym bardziej poproszę
Gej ściąga spodnie, wypina się, a drugi na to:
-A kto to u diabła jest BOB??!!