Kończę pisać pracę magisterską. Dziś od rano, z niewielkimi przerwami, przeglądam moją prawie skończoną pracę linijka po linijce, kropka po kropce. Sprawdzam wszystkich autorów, pełna powaga. Zresztą ostatnio mój pokój wyglądał jak lokalna filia skupu makulatury, z tą różnicą, że to były kserówki i wydruki pism naukowych. Atmosfera patosu, setki nazwisk poważnych naukowców itp itd. Uzupełniam właśnie rozdział o ciekawy artykuł, patrzę na nazwisko poważnego naukowca i wymiękłem...
Otóż Pan nazywa się Hemphill, co można przetłumaczyć jako "wzgórze konopi, maryśki..."
Może mało śmieszne, ale w kontraście z poważną atmosferą pisania pracy magisterskiej po prostu wymiękłem
Otóż Pan nazywa się Hemphill, co można przetłumaczyć jako "wzgórze konopi, maryśki..."
Może mało śmieszne, ale w kontraście z poważną atmosferą pisania pracy magisterskiej po prostu wymiękłem
--
"If we were supposed to talk more than listen, we would have been given two mouths and one ear." Mark Twain
Blog ### Wino