Po spektakularnym sukcesie pierwszego wrzutu:
https://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=3&i=801187&t=801187
Kolejna kartka z pamiętnika...
endżoj!!
Wtorek.
Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu: "Doktorze,
dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek". Odpowiedziałem zgodnie z prawdą,
że dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się
śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni.
Środa.
Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem
dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik.
Wczoraj na pewno był wtorek.
Czwartek.
Wiem, że dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać
sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie.
Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W
końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę
na kilka dni.
Sobota.
Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operację na
panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i
zrobiła się szesnasta i Ś koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do
poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć.
Poniedziałek.
Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w
dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też.
Dzisiaj miałem tylko dwa wyrostki. Dziwne, że u jednego pacjenta. No,
ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka
znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy
bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek.
https://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=3&i=801187&t=801187
Kolejna kartka z pamiętnika...
endżoj!!
Wtorek.
Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu: "Doktorze,
dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek". Odpowiedziałem zgodnie z prawdą,
że dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się
śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni.
Środa.
Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem
dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik.
Wczoraj na pewno był wtorek.
Czwartek.
Wiem, że dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać
sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie.
Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W
końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę
na kilka dni.
Sobota.
Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operację na
panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i
zrobiła się szesnasta i Ś koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do
poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć.
Poniedziałek.
Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w
dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też.
Dzisiaj miałem tylko dwa wyrostki. Dziwne, że u jednego pacjenta. No,
ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka
znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy
bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek.