Kiedyś, kiedyś... gdy jeszcze pracowałem w pewnej hurtowni papierniczej, a dokładniej w oddziale dla detalistów przyszedł pewien stały klient. Niby człowiek wykształcony, Pan doktor, po studiach, właściciel pobliskiej apteki.
Przyszedł i zapytał o antyramy ( dla tych co nie wiedzą, są to :https://pl.wikipedia.org/wiki/Antyrama ). Wziął w ręke tą anyramę... ogląda... ogląda... ( a w środku była włożona biała kartka z jakimś tam szkicem) i ogląda.... i naglew wypala z tekstem....
- CZY SĄ MOŻE W INNYM KOLORZE ???
....
nie macie pojęcia ile ja się napociłem żeby gościa nie zabić śmiechem...
Przyszedł i zapytał o antyramy ( dla tych co nie wiedzą, są to :https://pl.wikipedia.org/wiki/Antyrama ). Wziął w ręke tą anyramę... ogląda... ogląda... ( a w środku była włożona biała kartka z jakimś tam szkicem) i ogląda.... i naglew wypala z tekstem....
- CZY SĄ MOŻE W INNYM KOLORZE ???
....
nie macie pojęcia ile ja się napociłem żeby gościa nie zabić śmiechem...