Wieczór na prerii. Przy ognisku siedzi dwóch Indian. Duży i mały. Duży grzebie patykiem w ogniu, mały siedzi zamyślony. Wreszcie odzywa się:
- Wujku, opowiedz mi skąd się wzięło twoje imię?
Duży siada wygodnie, zerka na gwiazdy, bierze wdech...
- Jak zapewne wiesz, kiedy ja byłem młody, to były czasy, gdy wojownik aby otrzymać imię musiał je sobie zdobyć. Nadchodził dzień, kiedy trzeba mu było wstać, udać się w góry i zapolować na godnego przeciwnika. Wojownik czekał na pierwsze promienie wschodzącego słońca a potem... Musiał to być jakiś krwiożerczy zwierz, pierwszy, który został zabity po wschodzie słońca. Potem Wielki Duch Manitou wybierał jakąś część jego ciała i oddawał ją tobie w postaci imienia...
- Ostry Pazur, Orle Pióro, Wilczy Kieł, Ząb Grzechotnika, Niedźwiedzia Łapa...
- Doskonale, mój chłopcze, właśnie tak. A więc kiedy przyszła moja kolej udałem się w góry. Zaczaiłem. Kiedy nastał się świt usłyszałem jak niedaleko pomyka wilk. Gdzieś dalej trzask gałęzi zdradzał wielkiego grizzly, nade mną krążył jastrząb, obok po ziemi sunął grzechotnik. Stałem właśnie i rozmyślałem którego z nich wybrać kiedy na policzku usiadł mi komar...
- Ach... rozumiem, wszystko już rozumiem wujku Cienka Dupo...
& fajrantt...
- Wujku, opowiedz mi skąd się wzięło twoje imię?
Duży siada wygodnie, zerka na gwiazdy, bierze wdech...
- Jak zapewne wiesz, kiedy ja byłem młody, to były czasy, gdy wojownik aby otrzymać imię musiał je sobie zdobyć. Nadchodził dzień, kiedy trzeba mu było wstać, udać się w góry i zapolować na godnego przeciwnika. Wojownik czekał na pierwsze promienie wschodzącego słońca a potem... Musiał to być jakiś krwiożerczy zwierz, pierwszy, który został zabity po wschodzie słońca. Potem Wielki Duch Manitou wybierał jakąś część jego ciała i oddawał ją tobie w postaci imienia...
- Ostry Pazur, Orle Pióro, Wilczy Kieł, Ząb Grzechotnika, Niedźwiedzia Łapa...
- Doskonale, mój chłopcze, właśnie tak. A więc kiedy przyszła moja kolej udałem się w góry. Zaczaiłem. Kiedy nastał się świt usłyszałem jak niedaleko pomyka wilk. Gdzieś dalej trzask gałęzi zdradzał wielkiego grizzly, nade mną krążył jastrząb, obok po ziemi sunął grzechotnik. Stałem właśnie i rozmyślałem którego z nich wybrać kiedy na policzku usiadł mi komar...
- Ach... rozumiem, wszystko już rozumiem wujku Cienka Dupo...
& fajrantt...
--
ryćk'n'rotfl