Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Kawały Mięsne > Anegdoty
bulcyk22
bulcyk22 - Wiekowy Bojownik · rok temu

Aktor Ludwik Benoit często miał kłopoty z nazwiskiem. Pewnego razu został zatrzymany przez milicjanta, który zażądał dowodu osobistego. Sprawdzając zapytał:
- Wasze nazwisko ?
- Benua! - odparł aktor.
- To dlaczego w dowodzie jest Benoit?
Innym razem rzecz dzieje się w pociągu. Konduktor nie umie sobie poradzić z wymową nazwiska, więc aktor podpowiada:
- To się czyta „Benua".
- To dlatego inaczej się pisze? - pyta konduktor.
- Bo widzi pan, ja się ukrywam - odpowiedział aktor.
...............

Jacek Kałucki*: (...) Wojciech Siemion opowiedział mi przygodę, jaka spotkała go u pewnego wiejskiego rzeźbiarza, do którego pojechał, aby nabyć kilka jego prac.
- Ludzie w okolicy mówią, że pięknie, gospodarzu, rzeźbicie. Może pochwalilibyście się swoimi dziełami?
- Łoj, panie Wojciechu, jakie to dzieła! Strugom se co nieco, strugom...
Oglądając i chwaląc prace ludowego artysty, Siemion zwrócił uwagę na niewielki dziewiętnastowieczny kredens, na którym stały świątki. Idealnie pasowałby do jego salonu - oczywiście po gruntownej renowacji.
- Ten mebel też niczego sobie, trochę sfatygowany, widzę, że kornik wszedł, ale za to dębowy. Z chęcią go wezmę.
- A na kiego czorta panu tyn rupieć?
- Palę u siebie w kominku, a dębina długo trzyma ciepło.
- Bierz pan, panie Wojciechu, mnie un tylko zawadza.
- To mi się dzisiaj poszczęściło!
- Ale jak se go weźmiecie?
- Jestem busem i myślę, że spokojnie się zmieści. Jadę teraz do tartaku, za godzinę będę wracał, to zajadę.
Zgodnie z umową Wojtek przyjechał. Na podwórku już czekali na niego z małą rzeźbą w ręku gospodarz oraz jego syn.
- Weź pan, panie Wojciechu, tego Jezuska frasobliwego, co by wam zawsze farta przynosił, jak dziś! A kredens kazołem synowi porąbać i deszczułki poukładać tam obok studni. Chłopok pomoże załadować.

* Jacek Kałucki, ,,Sekrety zza kulis'', Moc Media, Warszawa 2023, s. 77-8.
....................

Grażyna Barszczewska*: (...) Dudek był mi bardzo bliski. Oprócz kabaretu graliśmy razem w teatrze, telewizji... Przyjaźniliśmy się także rodzinnie z jego żoną, synem, wnukiem. (...) Wpadałam czasem na Warecką: "Dudeczku, przepraszam cię, nie mam czasu, muszę szybko zadzwonić - nie było jeszcze telefonów komórkowych - zrobić siusiu i pędzę". "No tak - zwracał się Dudek do swojej żony Ireny - to cała Grażyna. Przyjdzie, naszcza, natelefonuje i leci dalej".

* Grażyna Barszczewska/Grzegorz Ćwiertniewicz, "Amantka z pieprzem", Prószyński i s-ka, Warszawa 2019, s. 198-9.
..................

MARLENE DIETRICH: (…) Sobolowe futro. Wyglądam w nim wspaniale, kiedy pojawiam się w nim na scenie, prawda? Mąż ubezpieczył je na wysoka sumę. Muszę płacić co roku składkę, w oczekiwaniu na to, aż je ukradną, ale nikt jakoś się na nie nie połasił! Wszystko inne mi rozkradli, ale nie futro! Przyszło mi kiedyś do głowy, że może bym je zgubiła? Pewnego razu ,,przypadkiem’’ zostawiłam je pod siedzeniem w teatrze. Nikt niczego nie zauważył. Zadzwoniłam do męża w środku nocy, żeby przekazać mu dobrą wiadomość. Nazajutrz rano na moim progu staje kierownik teatru i promieniejąc dumą, wręcza mi mój ,,koc’’. Oczywiście musiałam zgrywać uradowaną i wdzięczną. Nie przyjąłby czeku, więc powiedziałam: ,,Proszę mi powiedzieć, jak mogę panu podziękować’’, naturalnie wiele ryzykując, ale on pragnął jedynie zdjęć z autografem dla całej rodziny.
Zostawiam futro w taksówkach. Wraca i kosztuje mnie majątek w napiwkach. Pozwalam żeby ,,przypadkiem’’ ześlizgnęło mi się w galeriach handlowych. Nadgorliwi pracownicy znajdują mnie w każdym zakamarku sklepu, aby oddać mi je z wielką radością.
Pewnego razu podróżowałam statkiem do Europy i dopadł nas sztorm. Był straszny. Wszyscy nabawili się choroby morskiej, wciągnięto liny, wiał tak silny wiatr, że nikomu nie wolno było wychodzić na górny pokład. Przywdziałam więc futro i wjechałam windą na taras promenady, że niby jest mi niedobrze i muszę się przejść, po czym zakradłam się na szczyt. Wiatr prawie zwiał mnie za burtę. Stoję więc tam, z trudem trzymając się poręczy, poluźniam futro, żeby wiatr mógł je porwać! W razie gdyby miał mnie zobaczyć jakiś marynarz, nie mogłam, ot tak, wrzucić je do morza. To musiało wyglądać na prawdziwy wypadek. Zamarzałam, moja fryzura i suknia wieczorowa zostały zupełnie zrujnowane przez morskie podmuchy. Zgubienie futra zajęło mi godzinę! Wróciłam do swojej kabiny i niezwłocznie zadzwoniłam do męża, żeby przekazać mu dobre wieści! Dwie godziny później kapitan kłania mi się w pas i wręcza mi futro. Sfrunęło z górnego pokładu i wylądowało na głowie pasażera trzeciej klasy, cztery piętra niżej! Ktoś rzucił na mnie urok… Jestem na nie skazana. Gdy tylko zrezygnuję z ubezpieczenia, właśnie wtedy ktoś mi je ukradnie.

anegdoty o sławnych Polakach (fb)
anegdoty teatralne, filmowe i muzyczne (fb)

konwalia
konwalia - Superbojowniczka · rok temu

--
www.polish-centre.org

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
wisz-nu - Superbojownik · rok temu
Nie zdziwiłbym się, jakby się okazało, że ubezpieczyciel zatrudnił kogoś z agencji Pinkertona, żeby pilnowała futra Marleny, pewnie taniej wyszło ;)

--
Wszelkie prawa zastrzeżone. Czytanie niniejszego tekstu bez pisemnej zgody surowo wzbronione.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
oHjoeiJa - Superbojowniczka · rok temu
@wisz-nu
To raczej agencja Blue Eva - taki szwedzki film "Jak rzuciłem palenie", stary okrutnie!
Forum > Kawały Mięsne > Anegdoty
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj