z uwagi na fakt, że zaprzyjaźniony klub sportowy organizował turniej mikołajkowy dla dzieciaków i postanowili se mieć ratowników miała od nas ruszać para dyżurna tyle, że Jakubowi w ostatniej chwili coś się zesr@ło i wujek Bartek musiał wskoczyć w czerwony strój (i to nie Mikołaja). taktyk na plecki (mam w nim prawie całą apteczkę R-0) i w drogę. Odbierałem właśnie Sandrę i jeszcze mnie pytała czy brać torbę, a ja wiedząc, że tam będą maluchy stwierdziłem, że moja kamizelka plus jej mini-torebka wystarczą... siedzimy i patrzymy jak brzdące w piżamkach się napdalają i nagle ze strony Sandry pada:
- Tyyy... ale mamy jakieś zamrażacze?
tak kuna mamy... 25km stąd w torbach i plecaku Młodego... dupa tam będziemy improwizować.
nie minęło pół godziny przychodzi dziewczynka. ręka ją boli, a zaraz kolejna walka. Szybki rzut oka, żadnych zasinień, opuchlizny, nawet skaleczeń. może poruszać palcami. szybkie psik-psik i niech idzie walczyć (trochę się poczułem jak lekarz wojskowy )
Siadamy, a Młoda na mnie patrzy.
- Co? - pytam
- Nooo... takiego zastosowania octaniseptu nie znałam!
za chwilę przychodzi chłopaczek. stłuczony palec. oglądam i mówię, że tylko usztywnienie. mogę mu co najwyżej lodem psiknąć, na co on odpowiada:
- eeee nie lodem już mi trener popsikał.
już wychodzimy. podbiega chłopaczek
- Mogę prosić trochę lodu?
- kurcze... właśnie się nam skończył sorry. ale trenerzy tam mają!
i tak to jest jak się nie chce targać toreb, a zawsze się karetą na imprezy jeździło i cały sprzęt był pod ręką.
- Tyyy... ale mamy jakieś zamrażacze?
tak kuna mamy... 25km stąd w torbach i plecaku Młodego... dupa tam będziemy improwizować.
nie minęło pół godziny przychodzi dziewczynka. ręka ją boli, a zaraz kolejna walka. Szybki rzut oka, żadnych zasinień, opuchlizny, nawet skaleczeń. może poruszać palcami. szybkie psik-psik i niech idzie walczyć (trochę się poczułem jak lekarz wojskowy )
Siadamy, a Młoda na mnie patrzy.
- Co? - pytam
- Nooo... takiego zastosowania octaniseptu nie znałam!
za chwilę przychodzi chłopaczek. stłuczony palec. oglądam i mówię, że tylko usztywnienie. mogę mu co najwyżej lodem psiknąć, na co on odpowiada:
- eeee nie lodem już mi trener popsikał.
już wychodzimy. podbiega chłopaczek
- Mogę prosić trochę lodu?
- kurcze... właśnie się nam skończył sorry. ale trenerzy tam mają!
i tak to jest jak się nie chce targać toreb, a zawsze się karetą na imprezy jeździło i cały sprzęt był pod ręką.