Poeta Jan Brzechwa, autor „Pana Kleksa” i „Kaczki dziwaczki” opowiedział pisarzowi Marianowi Brandysowi, że pewnego dnia, kiedy kupował w cukierni torcik, podeszło do niego dwóch szmalcowników. Zabrali go do siedziby gestapo w alei Szucha w Warszawie. Brzechwa bez oporu przyznał się do żydowskiego pochodzenia, choć nie musiał: nie był obrzezany, miał dobre papiery. Oficerowi, który spytał, dlaczego się przyznaje, powiedział, że chce umrzeć, bo jest nieszczęśliwie zakochany. Niemcy uznali go za wariata i wyrzucili za drzwi. Brzechwa przypomniał sobie, że w pokoju przesłuchań zostawił torcik, więc wrócił, by go odebrać. To utwierdziło gestapowców w ich klinicznej diagnozie”.
.......................
Pisarka i satyryczka Maria Czubaszek nie miała talentu kulinarnego, z umiejętnościami też nie było najlepiej.
- Kiedyś zrobiłam Karolakowi szarlotkę - wspominała. - I chyba nawet udała mi się, bo powiedział: nalej mi jeszcze jedną porcję.
......................
Pani Magdaleno (Samozwaniec), zdradzi nam pani jak w tym roku spędzi Sylwestra?
- Ależ bardzo chętnie pani redaktor. Otóż nie spędzę. Zrobi co ma zrobić i sam zlezie.
......................
DENZEL WASHINGTON: Moja 90-letnia mama nauczyła mnie twardo stąpać po ziemi. Kiedy zdobyłem pierwszego Oscara, powiedziała: "Ok, a teraz idź wyrzuć śmieci".
anegdoty o sławnych Polakach (fb)
anegdoty teatralne, filmowe i muzyczne (fb)