Gdy miałem sześć lat rozpalałem w piecu za pomocą benzyny - ojciec dał mi kanister, poinstruował co i jak (wcześniej widziałem jak on to robi) i nakazał rozpalić ogień w piecu, bo on sam był zbyt najebany. Naniosłem węgla z piwnicy (w węglarce), dałem polana, podłożyłem wcześniej gazety, dodałem benzyny. Zapaliłem ogień - buchnęło - tego się spodziewałem. Po chwili ogień był na tyle mocny, że mogłem dołożyć kolejne polana. Obserwowałem, co się dzieje w piecu - płyta było czarna, więc mogłem dołożyć węgla. Tak zrobiłem ogień w piecu kaflowym z płytą.
Sześciolatki dzisiaj:
Założył spodnie lewo na prawo. O, matko!
Sześciolatki dzisiaj:
Założył spodnie lewo na prawo. O, matko!
--
I am the law!