Fachowość
Udaliśmy się do pralni, żeby odebrać z czyszczenia ojcowski garnitur. Pulchna pani za kontuarem oglądała kolorowe tygodniki. Tato położył przed nią kwit i zagadnął:
- Czy już gotowe?
Pani z trudem oderwała wzrok od czasopism i spojrzała na nas.
- A kiedy było oddawane? - spytała.
- Trzy miesiące temu - odparł ojciec.
- To powinno być - powiedziała pani.
Potem z wysiłkiem wstała z fotela, podeszła do usypanego w kącie stosu ubrań i zaczęła w nim grzebać. Parę minut oglądaliśmy ją z tyłu. Później pani wyprostowała się i przyniosła nam coś zwiniętego w kłębek.
- Czy to to? - zapytała.
Tato przyjrzał się przyniesionym rzeczom.
- Niewykluczone - powiedział. - Chociaż przy moim garniturze guziki były, a przy tym ich nie ma. Pani sapnęła ciężko.
- Rozpuściły się - oznajmiła. - Mamy importowane urządzenia, co piorą bardzo dokładnie. Jednej klientce, która przyniosła do nas sztuczne futro karakułowe, oddaliśmy tylko podszewkę. Nasze pralnice poradzą sobie ze wszystkim,
- Nie było natomiast tych plam na klapie i na nogawkach - zauważył ojciec.
- Widać wylazły w trakcie czyszczenia - odparła pani.
- Ani tej dziury na siedzeniu - ciągnął tato. Kobieta znowu sapnęła.
- Przecież już powiedziałam, że nasze maszyny piorą nadzwyczaj starannie - rzekła. - W tym miejscu musiała być trwała plama albo po prostu materiał miał wadę fabryczną.
Tato zasmucił się.
- I co ja teraz zrobię? - spytał.
- Wstawi pan łatkę - odpowiedziała pani.
- A jak usunąć te plamy z klapy i nogawek?
- Zwyczajnie. Wystarczy przeprać garnitur w ciepłej wodzie z dodatkiem proszku "lxi".
Ojciec popatrzył na panią z nadzieją.
- Zejdą? - spytał.
- Na pewno - odrzekła pani. - No i radzę także ubranko wyprasować. Wygląda, że pożal się Boże.
Skorzystaliśmy z porady. Garnitur ojca na nowo prezentuje się doskonale. Nie ma to jednak jak zalecenia znawcy przedmiotu.
W naszych pralniach pracują dobrzy fachowcy.
Jacek Sawaszkiewicz