:semper_malus przeczytałem wiele opowiadań o Wędrowyczu, ale było to dawno i nie pamiętam dokładnie praktycznie żadnego, tylko ogólne wrażenie, że było to lekkostrawne grafomaństwo z przymrużeniem oka, pełne lapsusów językowych i różnych popularnych mitów miejskich, do prześlizgnięcia okiem, a nie rozpamiętywania po wsze czasy, takie pulp fiction, albo guilty pleasure do zabijania czasu w erze przed upowszechnieniem taniego internetu (a szczególnie mobilnego, bo dużo książek przeczytałem w pociągach, teraz więcej jeżdżę samochodem albo siedzę na dupie)
pamiętam też dzieło tuza SF Roberta Heinleina "Obcy w obcym kraju", które przeczytane za nastolatka wywarło na mnie ogromne wrażenie, a czytane po latach, z szerszym kontekstem naukowo-kulturowym i większym bagażem doświadczeń, nadal się broni, ale pozostawia niesmak nie ze względu na niezgodność naukową, czy przekłamania, tylko za miejscami niezbyt subtelną propagandę
bzdury czy manipulacje można znaleźć wszędzie, szczególnie w kultowych dziełach, bo pisane są pod określonego odbiorcę albo mają określoną agendę (i dlatego stają się kultowe),
nie warto też wiązać dzieł z autorami (i ich poglądami) bo możemy stracić frajdę z dobrej (albo chociaż przyzwoitej) lektury (no, chyba że chcemy na tej lekturze oprzeć filozofię życiową, wtedy research się przyda)
Niemniej, odniosłem się do przywoływanego przez Ciebie cytatu i opisywanego zjawiska, jak również genezy fizykochemicznej i społeczno-psychologicznej wspomnianego przekłamania. Do Twoich słów i Twojego założenia. Nie potrzebuję całego opowiadania. Nie potrzebuję go w ogóle. Odpowiadam na Twoje słowa i przez Ciebie poczynione przytoczenie, jak również na przedstawione założenie, które uważam za nieuprawnione.
Ostatnio edytowany:
2020-05-16 18:38:54
--
Kłamstwo obiegnie cały świat, zanim prawda zdąży włożyć buty.
Terry Pratchett - Prawda