Buchnęła mi ogniem patelnia z fasolą. Tak konkretnie, na pół metra, szerokość też niczego sobie była. Świadkująca wydarzeniu Najmłodsza (lat siedem, skończonych) wyleciała z wrzaskiem do przedpokoju, ja trzymając gębę z daleka ujarzmiłam mężnie czerwonożółtą bestię. A korytarz nadal pełen wrzasków. To lecę szybciutko przerażone dziecię do łona tulić, tłumaczę, że tak się czasem zdarza, łzy rzęsiste ocieram, na końcu się pytam:
-Co, przestraszyłaś się mocno? Bałaś się o siebie? O mamę?
Na co pochlipująca jeszcze mordka wypala mi rzewnie:
-O pateeelnię się martwiiiiłaaaaam!..
#każdysądmnieuniewinni
-Co, przestraszyłaś się mocno? Bałaś się o siebie? O mamę?
Na co pochlipująca jeszcze mordka wypala mi rzewnie:
-O pateeelnię się martwiiiiłaaaaam!..
#każdysądmnieuniewinni
--
https://www.facebook.com/lunaefragmenta/?ref=bookmarks