Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Kawały Mięsne > Teatr, film i muzyka
bulcyk22
bulcyk22 - Wiekowy Bojownik · 4 lat temu

KUBA GOLDBERG* (scenarzysta m.in. " Noża w wodzie") odkrył w Krakowie amatorski teatr, zdaje się kolejarzy, w którym aktorzy na scenie grali cały tekst, tak jak został zapisany w egzemplarzu sztuki, to znaczy z didaskaliami. Musiało to wyglądać tak - w tekście było na przykład napisane:
(Janek otwiera drzwi, zagląda do pokoju, widzi Marię, wchodzi)
JANEK: Dzień dobry, pani Mario (uśmiecha się).
MARIA: Dzień dobry, Janku (podaje mu rękę).
JANEK: (całuje ją w przegub dłoni, odchylając rękawiczkę): - Jaki piękny dzień.
Aktorzy-kolejarze w Krakowie grali to tak:
JANEK: Dzień dobry, pani Mario, uśmiecha się.
MARIA: Dzień dobry, Janku, podaje mu rękę.
JANEK: Całuje ją w przegub dłoni, odchylając rękawiczkę. Jaki piękny dzień...
Kiedy plotki o tym teatrze dotarły do tak zwanego, dobrego krakowskiego towarzystwa, zaczęto namiętnie do niego chodzić, gdzieś na Kazimierz czy Podgórze, zdaje się do jakieś zajezdni czy fabryki, i traktować to jako szampańską zabawę. Przybysze z kulturalnej części miasta zaśmiewali się do łez, zwłaszcza, że aktorzy-amatorzy grali ze śmiertelną powagą. Wybuchy śmiechu oburzały miejscowych miłośników, patriotów ich teatru, nie rozumieli, z czego śmieją się intruzi, uciszali ich grubiańskimi słowami. Dochodziło do bójek na sali, wpadała obsługa, portierzy, którzy bez pardonu lali wszystkich, opadała kurtyna. Po chwili wychodził przed nią blady dyrektor i przedstawiał ultimatum: albo będzie spokój, albo spektakl zostanie przerwany, ale zwrotów za bilety nie będzie. Ta potworna perspektywa utraty zainwestowanych pieniędzy rozjuszyła miejscowych. "Zabijemy, jak ktoś się zaśmieje!" - zaryczeli pod adresem przybyszów. Podniesiono kurtynę i przedstawienie zaczęło toczyć się dalej w śmiertelnej ciszy. Co chwila jednak ktoś z miejscowych odwracał głowę i groźnym spojrzeniem lustrował widownię, sprawdzając czy ktoś nie chichocze, i to kogoś zawsze musiało rozśmieszyć, nie wytrzymywał i zaczynał się dusić, usiłując to tłumić. - "Nie, jak Boga kocham, ja mu zaraz przypierdolę!" - zrywał się jakiś zwolennik kulturalnego zachowania i przeskakując rzędy, usiłował dosięgnąć lekkomyślnego śmieszka. Naturalnie znaleźli się obrońcy, wywiązała się zażarta walka, wpadali portierzy, rozpętywało się pandemonium. Kiedy udało się opanować jako tako sytuację i zatamować krew z rozbitych nosów, znowu pojawiał się przed kurtyną dyrektor i ogłaszał, że przedstawienie zostaje odwołane. Wtedy cały gniew sali obracał się przeciwko niemu, leciały ogryzki jabłek, kule z gazet, nawet parasole i po chwili aktorzy znowu grali. Podobno lokalni patrioci nigdy nie pozwolili na odwołanie przedstawienia.

* Janusz Majewski, "Ostatni klaps", s. 38-41.
........................

MARILYN MONROE: "Wszystko, co w życiu najlepsze, jest albo niemoralne, albo nielegalne, albo tuczące".
.........................

JAN KOBUSZEWSKI o sobie: "(...) Długie toto jak Don Kichot przynajmniej, chude toto, gęba pociągła i mizerna, nos orli niestety, uszy odstające. A do tego od dołu takie długie nogi, a od góry takie długie ręce. Czerwony Kapturek mógłby omdleć".
........................

Wybitny reżyser teatralny KRYSTIAN LUPA w latach 70 tworzył swoje eksperymentalne przedstawienia w kierowanym przez Alinę Obidniak teatrze w Jeleniej Górze. Spektakle jego były prezentowane na scenie studyjnej. Już wtedy na te niełatwe przedstawienia przychodziła oddana grupa fanów, niewielka, ale bardzo inteligentna publiczność. Pewnego razu ku zdumieniu reżysera i aktorów (przedstawienie nosiło tytuł "Kolacja"), na publiczności zasiadły dwie zorganizowane grupy, które doskonale się uzupełniały - Koło Gospodyń Wiejskich i Klub Emerytów i Rencistów. Pomylili sale teatralne. W tym samym czasie na dużej scenie była grana "Zbrodnia i kara". Podczas spektaklu Lupy ta przypadkowa i nieprzygotowana widownia miała obłęd w oczach. Część z widzów była zresztą do samego końca przekonana, że ogląda jakąś awangardową wersję "Zbrodni i kary". Kiedy w trakcie spektaklu jeden ze staruszków spadł z krzesła, jego sąsiad powiedział głośno: "To zbrodnia napisać, a kara zobaczyć".
.........................

OLGA TOKARCZUK wspomina swoją wizytę u przyjaciółki w wiosce w Nowej Zeladii: - Nie widziałyśmy się wiele lat. Zapytała, co dokładnie robię. Odpowiedziałam, że jestem pisarką. Nie chciała uwierzyć i powiedziała: "Tak? Mamy tu bibliotekę. Chętnie sprawdzę". Weszłyśmy. Moja koleżanka powiedziała do bibliotekarki: "Koleżanka twierdzi, że jest pisarką. Nazywa się Tokarczuk". To trwało chwilę. Usłyszała: "Mamy. Który tytuł?".
Wtedy dopiero mi uwierzyła.
..........................

"Bóg stworzył człowieka z oczami z przodu, a nie z tyłu głowy, co znaczy, że człowiek ma się zajmować tym co będzie, a nie tym co było".
OLGA TOKARCZUK "Księgi Jakubowe"

Anegdoty teatralne, filmowe i muzyczne (fb)


Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
rewident - Superbojownik · 4 lat temu
Pierwszorzędne dykteryjki. Wrzucaj dalej
Ostatnio edytowany: 2019-10-21 09:26:03

--
rewident

Lesio5
Lesio5 - Superbojownik · 4 lat temu
:bulcyk22 O Tokarczuk pierwsza klasa. Pewnie nawet prawdziwa.

--

somsiad
somsiad - Superbojownik Klasyczny · 4 lat temu

--
Tango Alpha Xray Alpha Tango India Oscar November India Sierra Tango Hotel Echo Foxtrot Tango
Forum > Kawały Mięsne > Teatr, film i muzyka
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj