Historia ta miała miejsce w czasach, kiedy w w gazetach były publikowane powieści w odcinkach. Praktyka była taka, że pisarz pisał praktycznie na bieżąco, wydawca miał max. kilka odcinków w zapasie.
Działo się to w USA. Popularność i nakład pewnej gazety bardzo zależały właśnie od takiej powieści. Bohaterem literackim był obieżyświat, amant, detektyw i szpieg w jednym; postać przez czytelników uwielbiana. Pisarz doprowadził ciąg zdarzeń do momentu, kiedy bohater leci samolotem rejsowym. W tymże samolocie jego główny przeciwnik umieścił bombę, a dla pewności - drużynę zabójców. Na lotnisku docelowym czekała druga drużyna zabójców, tak na wszelki wypadek. W hotelu w mieście docelowym na bohatera czekała z kolei kobieta, której on ufał, a która miała - a jakże - mokre zlecenie na niego.
I pisarz w tym momencie poprosił wydawcę o 100% podwyżki!
Wydawca się wściekł i odmówił. Zaprosił do współpracy kilku innych pisarzy, pokazał im te jeszcze niepublikowane odcinki, zaproponował dość atrakcyjne wynagrodzenie, jeżeli któryś z kandydatów da radę w miarę logicznie wyciągnąć bohatera powieści z tarapatów. Jednak wszyscy pisarze stwierdzili:
- Panie, to się nie da! Trup na mur-beton! Szkoda czasu...
W końcu skruszony wydawca, nie chcąc uśmiercić popularnej postaci, zwrócił się do pierwotnego autora i dał mu wnioskowaną podwyżkę. Autor, jak się okazało, miał już gotowy kolejny odcinek i wręczył go wydawcy zaraz po podpisaniu kontraktu i otrzymaniu czeku. Wydawca, kierowany nieprzepartą ciekawością od razu wyjął maszynopis z koperty i zaczął w napięciu czytać. Pierwsze zdanie nowego odcinka brzmiało:
"Wykaraskawszy się cudem z tych śmiertelnych opresji, główny bohater spotkał się ze swoim łącznikiem z ambasady..."
Działo się to w USA. Popularność i nakład pewnej gazety bardzo zależały właśnie od takiej powieści. Bohaterem literackim był obieżyświat, amant, detektyw i szpieg w jednym; postać przez czytelników uwielbiana. Pisarz doprowadził ciąg zdarzeń do momentu, kiedy bohater leci samolotem rejsowym. W tymże samolocie jego główny przeciwnik umieścił bombę, a dla pewności - drużynę zabójców. Na lotnisku docelowym czekała druga drużyna zabójców, tak na wszelki wypadek. W hotelu w mieście docelowym na bohatera czekała z kolei kobieta, której on ufał, a która miała - a jakże - mokre zlecenie na niego.
I pisarz w tym momencie poprosił wydawcę o 100% podwyżki!
Wydawca się wściekł i odmówił. Zaprosił do współpracy kilku innych pisarzy, pokazał im te jeszcze niepublikowane odcinki, zaproponował dość atrakcyjne wynagrodzenie, jeżeli któryś z kandydatów da radę w miarę logicznie wyciągnąć bohatera powieści z tarapatów. Jednak wszyscy pisarze stwierdzili:
- Panie, to się nie da! Trup na mur-beton! Szkoda czasu...
W końcu skruszony wydawca, nie chcąc uśmiercić popularnej postaci, zwrócił się do pierwotnego autora i dał mu wnioskowaną podwyżkę. Autor, jak się okazało, miał już gotowy kolejny odcinek i wręczył go wydawcy zaraz po podpisaniu kontraktu i otrzymaniu czeku. Wydawca, kierowany nieprzepartą ciekawością od razu wyjął maszynopis z koperty i zaczął w napięciu czytać. Pierwsze zdanie nowego odcinka brzmiało:
"Wykaraskawszy się cudem z tych śmiertelnych opresji, główny bohater spotkał się ze swoim łącznikiem z ambasady..."
--
Pracuj u podstaw. Zaminuj fundamenty systemu. Wszelkie prawa do treści wrzutów zastrzeżone
Nie namawiam do łamania prawa. Namawiam do zmiany konstytucji tak, aby pewne czyny stały się legalne.
No shitlings, no cry!