Taką oto opowieścią uraczył mnie kumpel z rana
Wczoraj wieczorem wyskoczyłem do osiedlowego sklepu po drobne zakupy. Wchodzę do środka, a tam sama radość. Dwie pracujące w nim dziewczyny aż wyginają się ze śmiechu, a przy lodówce z piwem kompletnie nawalony gość nie może otworzyć przesuwanych drzwiczek.
- Niech pan się nie męczy, ja i tak panu nie sprzedam! - woła zza lady pierwsza, niemal przez łzy.
- Proszę już iść do domu - wtóruje ze śmiechem druga.
- Aa..pffff... - odpowiada spragniony klient.
Ja uśmiech od ucha do ucha i słucham dalej.
- Panie! Niech pan już idzie do domu, nie sprzedam piwa, pan jest kompletnie pijany!
Na to facet, opierając się wciąż o lodówkę, odwraca się do sprzedawczyni. I mówi tak:
- A... Alet... Tt... Ale to... ALE TO NA JUTRO!
Ja bym uległ!
Wczoraj wieczorem wyskoczyłem do osiedlowego sklepu po drobne zakupy. Wchodzę do środka, a tam sama radość. Dwie pracujące w nim dziewczyny aż wyginają się ze śmiechu, a przy lodówce z piwem kompletnie nawalony gość nie może otworzyć przesuwanych drzwiczek.
- Niech pan się nie męczy, ja i tak panu nie sprzedam! - woła zza lady pierwsza, niemal przez łzy.
- Proszę już iść do domu - wtóruje ze śmiechem druga.
- Aa..pffff... - odpowiada spragniony klient.
Ja uśmiech od ucha do ucha i słucham dalej.
- Panie! Niech pan już idzie do domu, nie sprzedam piwa, pan jest kompletnie pijany!
Na to facet, opierając się wciąż o lodówkę, odwraca się do sprzedawczyni. I mówi tak:
- A... Alet... Tt... Ale to... ALE TO NA JUTRO!
Ja bym uległ!