...zachęcał by udać się z familią w jakieś miejsce, gdzie dzieciaki mogą szaleć a Luba wraz ze mną przechadzać się wśród kolorowych drzew.
Padło na Łazienki Królewskie. Jak się okazało nie tylko my mieliśmy takie plany, ponieważ zagęszczenie ludzi na metr^2 w niedzielne popołudnie osiągało tam wartości dwucyfrowe.
No... może troszeczkę ubarwiam.
Nam to zasadniczo nie przeszkadzało, ale kilka młodych par, którym "panowie artyści-fotografowie" wytrwale próbowali cykać romantyczne fotki, musiało się sporo nagimnastykować i wykazać anielską cierpliwość, żeby uzyskać kadr bez obecności zagapionych spacerowiczów.
W niektórych przypadkach ciężko było ukryć irytację zarówno wystrojonych Młodych jak i mistrzów fotografii. I tak przechodzimy do sedna historyjki:
Luba: Popatrz, jaka suknia! Ciekawe są jeszcze przed ślubem czy po.
- I tu język giętki szybko powiedział to o czym pomyślała głowa. W każdym razie zbyt szybko żeby głowa pomyślała o konsekwencjach...
Ja: Chyba po. Popatrz jaką on ma cierpiętniczą minę.
- Powiało chłodem, słońce nie świeciło już jak wcześniej, ptaki nie świergotały, a wiewiórki ewidentnie miały orzechy gdzieś pod ogonkami. Czas było do domu...
Padło na Łazienki Królewskie. Jak się okazało nie tylko my mieliśmy takie plany, ponieważ zagęszczenie ludzi na metr^2 w niedzielne popołudnie osiągało tam wartości dwucyfrowe.
No... może troszeczkę ubarwiam.
Nam to zasadniczo nie przeszkadzało, ale kilka młodych par, którym "panowie artyści-fotografowie" wytrwale próbowali cykać romantyczne fotki, musiało się sporo nagimnastykować i wykazać anielską cierpliwość, żeby uzyskać kadr bez obecności zagapionych spacerowiczów.
W niektórych przypadkach ciężko było ukryć irytację zarówno wystrojonych Młodych jak i mistrzów fotografii. I tak przechodzimy do sedna historyjki:
Luba: Popatrz, jaka suknia! Ciekawe są jeszcze przed ślubem czy po.
- I tu język giętki szybko powiedział to o czym pomyślała głowa. W każdym razie zbyt szybko żeby głowa pomyślała o konsekwencjach...
Ja: Chyba po. Popatrz jaką on ma cierpiętniczą minę.
- Powiało chłodem, słońce nie świeciło już jak wcześniej, ptaki nie świergotały, a wiewiórki ewidentnie miały orzechy gdzieś pod ogonkami. Czas było do domu...