Siedzę u zaprzyjaźnionej manikiurzystki nastroje przedmajówkowe, lecą durne żarty; po opiłowaniu, wycudowaniu ona stawia na stolik parafiniarkę* i mówi:
- Wkładaj ręce.
No wkładam, ale na lewej ręce zegarek zsuwa mi się z nadgarstka niżej i bransoleta się papra, więc proszę ją, żeby mi zdjęła zegarek.
Ta odpina bransoletę i mówi:
- Cholera jasna zaraz sobie pazury połamię na twoim zasranym zegarku!
- Nie jest zasrany tylko szwajcarski.
- A sorry, pomyliłam firmy.
*urządzenie grzejące, w którym jest rozgrzana parafina, wkłada się tam dłonie nasmarowane odżywką, parafina zastyga i ma to sprawić że dłonie będą mięciutkie jak kaczuszka.
- Wkładaj ręce.
No wkładam, ale na lewej ręce zegarek zsuwa mi się z nadgarstka niżej i bransoleta się papra, więc proszę ją, żeby mi zdjęła zegarek.
Ta odpina bransoletę i mówi:
- Cholera jasna zaraz sobie pazury połamię na twoim zasranym zegarku!
- Nie jest zasrany tylko szwajcarski.
- A sorry, pomyliłam firmy.
*urządzenie grzejące, w którym jest rozgrzana parafina, wkłada się tam dłonie nasmarowane odżywką, parafina zastyga i ma to sprawić że dłonie będą mięciutkie jak kaczuszka.
--
Mrrrrr.... Wiesz co jest najbardziej przerażające? Zdychanie w poczuciu że się tak naprawdę nie żyło...