Pani Jagoda, znacznie trącona rydwanem czasu, by nie rzec rozjechana na pagaj, zamieszkuje sąsiednią klatkę. Piętro II.
Namiętną palaczką jest Pani Jagoda. Namiętną do tego stopnia, że ilekroć wyskakuję na balkon na przysłowiową fajkę (a palę bardzo dużo) - ona tam stoi. I dzierży. Dzierży długą, czarną jak smoła fifę, w której zatknięty jest zwykle potężny kiep, na którego konstrukcję, dałbym głowę, posłużyła garść kartek z kalendarza i kawałek siennika.
Często babinie towarzyszy psiapsiółka, bodajże Marysia, jarająca równie koszmarne ilości, z tym że ząb czasu był dla Pani Marysi zauważalnie łaskawszy (chociaż z częstych ich rozmów wiem, że różnica między nimi wynosi raptem 2 lata i dwa miesiące).
Najważniejszą jest jednak informacja taka, że Pani Marysia jest lekko przygłucha, natomiast Pani Jagodzie zdarza się "beblać", czyli prowadzić półartykułowany monolog skierowany chyba do własnej pachy. Nietrudno skojarzyć te dwa fakty i wynikające z tego częste nieporozumienia...
Warto również zauważyć, że obie Panie sprawiają wrażenie dystyngowanych tak w mowie, jak i w zachowaniu, zaś strojem nawiązują do Krystyny Sienkiewicz i jej kotów.
Tym razem dyskusja pozornie poruszała aspekty ogrodnicze...
- Powiem ci kochana, że te tygodnie wyrzeczeń - powiedziała Pani Jagoda, głęboko zaciągnęła kiepa i dalej kontynuowała na wdechu - opłaciły się. Trud, mordęga, mnóstwo zachodu, ale Bóg mi świadkiem, opłaciło się - wydech, obłok sinawego dymu opuścił balkon.
- A możesz konkretniej? - Pani Marysia ze średnim zainteresowaniem tak dopytała, jak i wciągnęła dym.
- Wyhodowanie takiego ładnego storczyka w moim wieku to prawdziwa sztuka - Pani Jagoda zgasiła peta i wetknęła w końcówkę wiekuistej fify kolejnego kalendarzowego skręta
- No to pysznie! - wyraźnie podekscytowana Pani Marysia strzepnęła popiół za balkon
- Pysznie?!?! Jakie pysznie!?!?! Oszalałaś?!?! - Pani Marysia została wzrokiem poćwiartowana na 1150 i jeden części
- No pysznie!!! Tak trudno to zrozumieć? Po prostu pysznie! Zresztą o co ci chodzi?!? - Pani Marysia rozpoczęła proces gwałtownego czerwienienia na i tak czerwonych już od nadciśnienia polikach.
- Ale jak pysznie!?! Szaleju się objadłaś?!?
- Odczep się wreszcie! Nie pasuje pysznie?!? To proszę cię uprzejmie: moje najserdeczniejsze gratulacje dla ciebie i twojej rodziny z okazji wyhodowania sobie przepięknie pysznego storczyka!!! Amen!!!
- Jakiego storczyka?!?! - Pani Jagoda na tym etapie nie mówiła już, a zawodziła raczej wzorem leśnej zwierzyny
- No storczyka!!! Wyhodowałaś sobie ładnego storczyka!!! Ślicznego storczyka!! Radośnie bujnego storczyka!!! Gratuluję storczyka! Alleluja i Hosanna!!! Niech mu ziemia lekką będzie!! A teraz daj mi spokój, bo palę - ciśnienie Pani Marysi zużyło już zapewne tygodniową dawkę leków.
- S T O L C Z Y K A kretynko!!! Stol!!! Czyka!!!! Stol - czy - ka!!! - Pani Jagoda dyszała już jak w przedśmiertnym spazmie
- Ale jakie wyhodować? - zdziwiła się spokojnie Pani Marysia - Stolczyka? Wyhodować sobie stolczyka?!? - zdziwienie było ewidentnie bezbrzeżne
- A co miałam powiedzieć? - emocje opuściły Panią Jagodę, powrócił stoicki spokój i fifa w ustach - że wreszcie wysrałam się na twardo? Wszak tak damom nie przystoi.
Obłok sinawego dymu opuścił balkon wśród kojącej ciszy. Pani Marysia ze zrozumieniem potakiwała głową w papierosowej zadumie...
--
Darmowe cycuszki!!! NOM NOM NOM!!!