Siedzę dziś ja sobie wczesnym brzaskiem w samochodzie na parkingu pod PKP. Po chodniku, luźnym krokiem przechadza się jegomość koło 40tki. W pewnym momencie postanowił on był oczyścić nos swój poprzez zatkanie jednej dziurki nosem i wydmuchania zawartości drugiej na chodnik. Myślę sobie - spoko, może chusteczki nie ma, a radzić sobie trzeba. W tym że momencie rzeczony jegomość dobył chusteczki, takiej z materiału, z kieszeni, wytarł resztki gluta, które mu się były przykleiły. Ok - myślę sobie - taka chusteczka to już artefakt z zamierzchłej przeszłości, pewnie oszczędza ją dla przyszłego pokolenia. Jednakże w bezbrzeżne zdumienie wprowadził mnie ów jegomość, gdy to co z nosa wytarł, zaczął pieczołowicie z chusteczki wydłubywać, kręcić kulki i pstrykać na ziemię...

a późnym brzaskiem coś się działo?

jedną dziurkę nosem zatkał

Jak śpiewali chopcy z Mumio - "...Krowa język oblizuje..."

oj tam oj tam ;>

O nie!! Żyg ;/ To jest jedno z najgorszych świństw, które facet robi, no masakra.

furman z rana jak śmietana