Tramwaj. Na przystanku wsiada gość z kartką, klęka, coś tam opowiada, po chwili wstaje i z wyciągniętą czapką podchodzi po kolei do pasażerów. Ludzie wzrok mają wbity w szybę, bo każda próba nawiązania kontaktu wzrokowego skutkuje mantrą do spojrzeniodawcy skierowaną.
Gość podszedł i do mnie. Wyjątkowo zdecydowałem się jednak na niego spojrzeć, na skutek czego w pośpiechu ruszył dalej, nie mówiąc ani słowa. Taki twardziel ze mnie?
Nie, to tylko skutek wizyty u okulisty
PS. Godzinę temu źrenice były jeszcze ciut większe + mocno zaczerwienione powieki
Gość podszedł i do mnie. Wyjątkowo zdecydowałem się jednak na niego spojrzeć, na skutek czego w pośpiechu ruszył dalej, nie mówiąc ani słowa. Taki twardziel ze mnie?
Nie, to tylko skutek wizyty u okulisty
PS. Godzinę temu źrenice były jeszcze ciut większe + mocno zaczerwienione powieki
--
Co tydzień te same cele: przeżyć do piątku, nie umrzeć do poniedziałku.