Córcia miała z religii zadanie konkursowe - zrobić różaniec. No to pognaliśmy do parku po żołędzie i jazda do roboty. Wkrętarką pyk otworki robię, młoda na nitkę nawleka. W niektórych żołędziach zauważyliśmy dziurki, jakby robaczywe, ale co tam. Różaniec wyszedł całkiem spoko, do pudełka zamknięty, żeby się nie zepsuł, w plecak wieczorem, a rano jazda do szkoły.
Właśnie się okazało, że dziurki faktycznie były oknem na świat dla robaków, bo pudełko było pełne małych, spanikowanych, białych robaków, do paniki których dołączyły młoda i pani katechetka. Żadna się nie odważyła, wyjąć różańca z pudełka i na konkurs powędrował wraz z zoologiczną zawartością.
Właśnie się okazało, że dziurki faktycznie były oknem na świat dla robaków, bo pudełko było pełne małych, spanikowanych, białych robaków, do paniki których dołączyły młoda i pani katechetka. Żadna się nie odważyła, wyjąć różańca z pudełka i na konkurs powędrował wraz z zoologiczną zawartością.
--
Ratunku! nie mam pomysłu na sygnaturkę - pomożecie?