To około 30 opowiadań o polskich emigrantach w Nowym Jorku. Za ocean wyganała ich niezgoda na rządy Generała w Ciemnych Okularach. To artyści, wolne duchy czy jak kto woli niebieskie ptaki.
Tarantula, Ewa, Karol, Kazio i inni to barwne postacie. Żyją z iście ułańską fantazją i znajdują rewelacyjne pomysły z cyklu: co by tu robić, by się nie narobić ( malują kopie obrazów, fotografują czarne dzielnice, opiekują się szalonymi milionerkami...). Amerykańscy znajomi- prawnik Teddy, kolekcjoner sztuki i dobrego wina Bud są zafascynowani Polakami, którzy każdy dzień potrafią uczynić festiwalem pozytywnego i zaraźliwego szaleństwa.

Najbardziej wzruszyło i rozśmieszyło mnie opowiadanie pisane z perspektywy rasowego kota. Wykastrowany i pozbawiony pazurów ,szczotkowany bez końca, perfurmowany, wychodzący na spacer w pelerynce, pers snuje rozważania o życiu: swoim, swojej pani... i polskiej gosposi. Pani kota chciała zrobić z niego wegetarianina, ale ukochana gosposia dokarmiała go kiełbasą i opowiadała o dachowcach z Polski: "ma dwa koty dachowce. Nie wiem, co to znaczy. Może kupione w sklepie na dachu? Nasz jest na parterze, lepiej widać zwierzaki".
Kot przeżywa swoje wykastrowanie i nadwagę: "brzuch wciągam, bo zaraz po operacji strasznie przytyłem. Udaję w parku, że to futro, ale wiem, że sadło. Nie wyglądam źle, ale biorą mnie za geja".
Kotu się poszczęści, bo... Zapraszam do lektury, by poznać bohaterów o których Ted mówi: "oj, ci Polacy! Nienormalni? Trochę mnie przeraża ta ich fantazja".