W skrócie? UNIKAĆ!
W dłuższej wersji..
Historia w podpunktach:
1. Są cztery narody.. Wody, ognia, ziemi, powietrza. Każdy naród włada swoim żywiołem.
2. Pokoju między narodami strzeże Avatar. Inkarnacja energii wszechświata, który może władać wszystkimi żywiołami jednocześnie.
3. 100 lat temu Avatar zniknął a Naród Ognia wywołał wojnę, poprzez którą niemal zdobył już cały świat.
4. Aang jest 12 letnim magiem powietrza - ostatnim ze swojego rodu wymordowanego przed stu laty, jest też Avatarem.
5. Aang musi zaprowadzić równowagę poprzez pokonanie Ozaia, potężnego władcy Narodu Ognia, nim ten zdoła podbić cały świat.
To tak po krótce... w błędzie byłby ten, kto pomyślałby, że wiem to z filmu. Oj nie... poza początkowym wprowadzeniem narratora sam film NIE ma ani nawet skrawka fabuły. Wiem to bo oglądałem wspaniały serial animowany Avatar:The Last Airbender, na którego podstawie został nakręcony ten film.
Fabuła:
Jak wspomniałem powyżej, fabuły praktycznie nie ma. Pozlepiane wątki, bez ładu i składu, których nie idzie zrozumieć bez znajomości oryginału, a w przypadku znajomości ich spłycanie, upraszczanie i przeinaczanie wręcz boli tak bardzo, że ma się ochotę krzyczeć. Film próbuje pokazać tylko pierwszą księgę - Wody, 22 odcinki serialu, każdy po 20 minut co daje nawet nie 8 godzin... toteż Shylaman czy jak mu tam nie potrafił nawet streścić 8 godzin w 2.
Gra aktorska:
Nie ma jej... pomijam fakt, że główni aktorzy to dzieci, które zostały fatalnie wręcz dobrane, ale tutaj nawet dorośli nie grają. Dialogi są drętwe jak kołek w lesie, albo patetyczne tak, że ma się ochotę przewinąć. Nie idzie się z żadnym z bohaterów zaznajomić ani utożsamić, bo poprzez ciągnięcie wielu wątków w ekspresowym wręcz czasie nie występuje tutaj żadne wprowadzenie w postacie..
Postacie:
A co do tych to jestem wręcz załamany. W oryginale Aang był radosnym dzieckiem, któremu świat zwalił się na barki.. Dzieckiem, które w ciągu roku musiało nauczyć się jak żyć ze świadomością bycia jedynym ze swojej rasy i Avatarem zarazem. W bajce widać powolną przemianę duchową Aanga z dziecka, którego jedynym kolejnym posunięciem jest odnalezienie nowych zwierzątek do ujeżdżania do dorosłego dziecka, który jest pełnoprawnym Avatarem. W filmie nie ma tego wcale.. w filmie nic nie ma. Katara, która szczerze nienawidzi narodu ognia za to, że zabili jej matkę jest płaska jak deska ( i nie chodzi tu nawet o jej cycki)... nie ma charakteru, opiekuńczości i w ogóle nie widać relacji, które łączą ją z Aangiem. Sokka, brat powyższej w oryginale jest sarkastycznym i wojowniczym młodzieńcem, który próbuje udowodnić siostrze, że potrafi zastąpić ojca, być wojownikiem, ale jednocześnie jest świetnym gościem od rozweselania towarzystwa. Zuko, książę o dwojgu twarzach, dosłownie i w przenośni w filmie wypada tylko blado... a to najlepsza charakteryzacja ze wszystkich.. A Generał Iroh? Kompletne nieporozumienie.. w oryginale sympatyczny, grubawy staruszek który myśli o piciu herbaty i słodkim lenistwie, raczący bardzo mądrymi radami.. w filmie w zasadzie nie wiadomo kto to.
Efekty specjalne:
No tutaj nie jest źle... efekty mogłyby być lepsze, ale nie rażą w oczy.. to jedyny atut filmu
Charakteryzacja i choreografie:
Co do pierwszego elementu jest niezgorzej, co do drugiego jest FA TAL NIE! W bajce władanie magią jest niemal naturalne, każdy ruch ma określony cel, walki są dynamiczne i szybkie a władza nad żywiołami jest prawdziwą władzą.. w bajce żołnierz ziemi bije piętą w glebę powodując wyskoczenie głazu 2 na 2 metra po czym kopniakiem posyła go z prędkością kuli z karabinu w stronę wroga, całość trwa pół sekundy... w filmie kilku (5 - 10? ) magów ziemi tańczy swoje bajabongo przez 5 sekund żeby przyzwać mały kamyk, który do przeciwnika leci tak powoli, że ten zdążyłby go 3 razy uniknąć gdyby był choć trochę mądry. I to jest największa bolączka filmu... przekombinowanie.. tutaj władanie to śmieszne karatopodobne wywijasy w powietrzu, które nijak nie mają się do tego jak się włada danym żywiołem.. poza tym jak można było zabrać magom ognia umiejętność jego krzesania? Przecież jeśli oni muszą posługiwać się koksownikami czy pochodniami do walczenia ogniem to przegraliby z wszystkimi przez samo gaszenie im źródeł ognia, a przecież niby pokonali świat! ...
Podsumowanie..
Jest bardzo źle, gorzej, fatalnie, źle i kiepsko a na koniec tragicznie...
Moja ocena końcowa (a nie jestem wymagającym widzem)... to 1/10. Pierwszy raz.
W dłuższej wersji..
Historia w podpunktach:
1. Są cztery narody.. Wody, ognia, ziemi, powietrza. Każdy naród włada swoim żywiołem.
2. Pokoju między narodami strzeże Avatar. Inkarnacja energii wszechświata, który może władać wszystkimi żywiołami jednocześnie.
3. 100 lat temu Avatar zniknął a Naród Ognia wywołał wojnę, poprzez którą niemal zdobył już cały świat.
4. Aang jest 12 letnim magiem powietrza - ostatnim ze swojego rodu wymordowanego przed stu laty, jest też Avatarem.
5. Aang musi zaprowadzić równowagę poprzez pokonanie Ozaia, potężnego władcy Narodu Ognia, nim ten zdoła podbić cały świat.
To tak po krótce... w błędzie byłby ten, kto pomyślałby, że wiem to z filmu. Oj nie... poza początkowym wprowadzeniem narratora sam film NIE ma ani nawet skrawka fabuły. Wiem to bo oglądałem wspaniały serial animowany Avatar:The Last Airbender, na którego podstawie został nakręcony ten film.
Fabuła:
Jak wspomniałem powyżej, fabuły praktycznie nie ma. Pozlepiane wątki, bez ładu i składu, których nie idzie zrozumieć bez znajomości oryginału, a w przypadku znajomości ich spłycanie, upraszczanie i przeinaczanie wręcz boli tak bardzo, że ma się ochotę krzyczeć. Film próbuje pokazać tylko pierwszą księgę - Wody, 22 odcinki serialu, każdy po 20 minut co daje nawet nie 8 godzin... toteż Shylaman czy jak mu tam nie potrafił nawet streścić 8 godzin w 2.
Gra aktorska:
Nie ma jej... pomijam fakt, że główni aktorzy to dzieci, które zostały fatalnie wręcz dobrane, ale tutaj nawet dorośli nie grają. Dialogi są drętwe jak kołek w lesie, albo patetyczne tak, że ma się ochotę przewinąć. Nie idzie się z żadnym z bohaterów zaznajomić ani utożsamić, bo poprzez ciągnięcie wielu wątków w ekspresowym wręcz czasie nie występuje tutaj żadne wprowadzenie w postacie..
Postacie:
A co do tych to jestem wręcz załamany. W oryginale Aang był radosnym dzieckiem, któremu świat zwalił się na barki.. Dzieckiem, które w ciągu roku musiało nauczyć się jak żyć ze świadomością bycia jedynym ze swojej rasy i Avatarem zarazem. W bajce widać powolną przemianę duchową Aanga z dziecka, którego jedynym kolejnym posunięciem jest odnalezienie nowych zwierzątek do ujeżdżania do dorosłego dziecka, który jest pełnoprawnym Avatarem. W filmie nie ma tego wcale.. w filmie nic nie ma. Katara, która szczerze nienawidzi narodu ognia za to, że zabili jej matkę jest płaska jak deska ( i nie chodzi tu nawet o jej cycki)... nie ma charakteru, opiekuńczości i w ogóle nie widać relacji, które łączą ją z Aangiem. Sokka, brat powyższej w oryginale jest sarkastycznym i wojowniczym młodzieńcem, który próbuje udowodnić siostrze, że potrafi zastąpić ojca, być wojownikiem, ale jednocześnie jest świetnym gościem od rozweselania towarzystwa. Zuko, książę o dwojgu twarzach, dosłownie i w przenośni w filmie wypada tylko blado... a to najlepsza charakteryzacja ze wszystkich.. A Generał Iroh? Kompletne nieporozumienie.. w oryginale sympatyczny, grubawy staruszek który myśli o piciu herbaty i słodkim lenistwie, raczący bardzo mądrymi radami.. w filmie w zasadzie nie wiadomo kto to.
Efekty specjalne:
No tutaj nie jest źle... efekty mogłyby być lepsze, ale nie rażą w oczy.. to jedyny atut filmu
Charakteryzacja i choreografie:
Co do pierwszego elementu jest niezgorzej, co do drugiego jest FA TAL NIE! W bajce władanie magią jest niemal naturalne, każdy ruch ma określony cel, walki są dynamiczne i szybkie a władza nad żywiołami jest prawdziwą władzą.. w bajce żołnierz ziemi bije piętą w glebę powodując wyskoczenie głazu 2 na 2 metra po czym kopniakiem posyła go z prędkością kuli z karabinu w stronę wroga, całość trwa pół sekundy... w filmie kilku (5 - 10? ) magów ziemi tańczy swoje bajabongo przez 5 sekund żeby przyzwać mały kamyk, który do przeciwnika leci tak powoli, że ten zdążyłby go 3 razy uniknąć gdyby był choć trochę mądry. I to jest największa bolączka filmu... przekombinowanie.. tutaj władanie to śmieszne karatopodobne wywijasy w powietrzu, które nijak nie mają się do tego jak się włada danym żywiołem.. poza tym jak można było zabrać magom ognia umiejętność jego krzesania? Przecież jeśli oni muszą posługiwać się koksownikami czy pochodniami do walczenia ogniem to przegraliby z wszystkimi przez samo gaszenie im źródeł ognia, a przecież niby pokonali świat! ...
Podsumowanie..
Jest bardzo źle, gorzej, fatalnie, źle i kiepsko a na koniec tragicznie...
Moja ocena końcowa (a nie jestem wymagającym widzem)... to 1/10. Pierwszy raz.
--
Eternal Traces*