Parę lat temu szalałem na zmywaku w klubie country & western. Za barem stało takie spore akwarium pełne dzikich grzechotników.
Do moich obowiązków należało karmienie ich dwa razy w tygodniu. Ale właściciel wywalił mnie bo, któregoś dnia wpadły w szał i zwiały.
Pewnie nie powinienem faszerować ich tic-tacami.
- Ej, mamo... Czy Larry i ja możemy wziąć sobie parę pączków?
- Raczej nie. Zjedliście już sześć do tej pory,
- Ale mamo, nie będziemy ich jeść.
- No to co zamierzacie z nimi zrobić?
- Rozgniatamy je o chodnik, bo to są komandosi którym nie otworzyły się spadochrony.
- Wydaje mi się, że pączki są trochę zbyt kosztowne jak na "komandosów".
- Aha. No to czy mogę wziąć balony wypełnione dżemem?
- Wiesz Ted...Myślałem że na emeryturze będzie fajnie po tych wszystkich latach pracy, ale to bardziej jak powolna agonia.
- Przykro mi to słyszeć. Może nie jesteś po prostu przyzwyczajony do wypełniania sobie sam czasu? Masz może jakieś hobby czy coś?
- Hmm... A czy broda się liczy?
- Ja pierdziu. Już jesteś trupem.
--