Pożyczyłem starą ośmiomilimetrową kamerę i kręcę film oparty na musicalu "Siedem narzeczonych dla siedmiu braci".
Z tą różnicą, że w mojej wersji zamiast ludzi grają króliki ...
... no i jest tylko jeden brat.
- Cześć Stevie. Wybieram się z rodzinką nad jezioro w ten weekend i zastanawiałem się czy ty i Baśka nie chcielibyście się z nami zabrać.
- Dzięki za propozycję, Tad ale lekarz mówi, że nie mogę wychodzić na słońce dopóki nie ustali co jest nie tak z moją skórą.
- Cóż, nie jestem lekarzem... ale muszę powiedzieć, że troszkę słońca w żaden sposób nie mogłoby sprawić, że byłbyś jeszcze bardziej odrażający niż jesteś.
- Dzięki.
- Ted? Co to za hałas?
- Spadłem z drabiny, kochanie.
- Jesteś cały?
- Widzę tu roztrzaskaną nogę. Masa krwi i kość przebijająca skórę.
- Mój boże... więc jakim cudem wciaż stoisz?
- Och, nic mi nie jest... to noga twojej matki. Ale chyba jednak pójdę usiąść, kręci mi się nieco w głowie od widoku tej krwi sikającej z tętnicy.
--