...jeżeli w dalszym ciągu jazda samochodami będzie mi szła tak jak dotychczas, to "anielski orszak "niech twą duszę przyjmie".
W poniedziałek jechałem na budowę pod Nowy Dwór Mazowiecki. Szosa piękna, czysta, słoneczko, tu i ówdzie wróbel i gęś. I jest ono. Skrzyżowanie. Główna droga i dwa dojazdy z lewej i z prawej. Oba z pięknym, czerwonym znakiem stop. No i jadę główną. Patrzę, z lewej na skrzyżowanie podjeżdża auto. Pięknie zatrzymuje się na stopie. Ja 90 na budziku, bo ograniczenia nie ma - przecież skrzyżowanie jest czytelne jak Twój Weekend! Wtem! Wtem!!! Tak, ku*wa, gościu wjechał na skrzyżowanie... Ja heblem do podłogi, redukcja prędkości jak w KolinMakRejRejli! Ale zderzenie już nieuniknione - w ostatniej chwili maksymalnie odbiłem w prawo łapiąc pobocze. Kupa już ewidentnie daje znać, że zaraz wyjdzie na wolność. No zesram się ze strachu! Brawurowy manewr spie*dalania w bok pomógł na tyle, że zrobiliśmy sobie całuski autami - ja lewym przodem, on prawym. Poduszki nie wystrzeliły - jedyny plus, że mój ulubiony nos jest dalej tak samo krzywy jak był. Już się do niego przyzwyczaiłem i byłoby szkoda.
Po kolizji wychodzę z auta, i kulturalnie wyrażam swoją opinię o stylu jazdy kolegi-sprawcy. Mniej więcej tak: "No ku*wa! Chłopie! Jadę główną! Co ty odpie*dalasz? Masz, ku*wa, stop, to ,k*rwa, stój!"
"Ale ja Pana nie widziałem! Z tyłu mi Pan Wyjechał?"
O ja jebę. Z tyłu. Tak. Wyprzedziłem go, i je*łem mu w bok. Bo tak lubię.
Nie umniejszając umiejętności kolegi-sprawcy, wezwałem policję. Poszło jak z płatka, bo wina Pana Nie Widziałem ewidentna. Po oględzinach wlepili mu mandat, a że jego auto było w miarę sprawne, to puścili go dalej. U mnie nie było tak ładnie - stłuczona lampa, przedni zderzak, lewa oś. "Dalej Pan nie pojedzie". I nie pojechałem. Laweta wezwana, jedziemy do Grudziądza.
W Grudziądzu od razu na serwis. Podchodzę do nadlakiernika, a on do mnie: "Ło kurde, stłuczka! Może tam i tam?". Kurde, skąd on wie? Pytam: "Skąd on wie?". "A bo przed chwilą dostaliśmy zgłoszenie z tej okolicy, Dacia do klepania".
Z tej okazji wierszyk:
"Świat jest mały. Kierowcy to pały.
Dobrze, że ku*wa, jestem cały."
W poniedziałek jechałem na budowę pod Nowy Dwór Mazowiecki. Szosa piękna, czysta, słoneczko, tu i ówdzie wróbel i gęś. I jest ono. Skrzyżowanie. Główna droga i dwa dojazdy z lewej i z prawej. Oba z pięknym, czerwonym znakiem stop. No i jadę główną. Patrzę, z lewej na skrzyżowanie podjeżdża auto. Pięknie zatrzymuje się na stopie. Ja 90 na budziku, bo ograniczenia nie ma - przecież skrzyżowanie jest czytelne jak Twój Weekend! Wtem! Wtem!!! Tak, ku*wa, gościu wjechał na skrzyżowanie... Ja heblem do podłogi, redukcja prędkości jak w KolinMakRejRejli! Ale zderzenie już nieuniknione - w ostatniej chwili maksymalnie odbiłem w prawo łapiąc pobocze. Kupa już ewidentnie daje znać, że zaraz wyjdzie na wolność. No zesram się ze strachu! Brawurowy manewr spie*dalania w bok pomógł na tyle, że zrobiliśmy sobie całuski autami - ja lewym przodem, on prawym. Poduszki nie wystrzeliły - jedyny plus, że mój ulubiony nos jest dalej tak samo krzywy jak był. Już się do niego przyzwyczaiłem i byłoby szkoda.
Po kolizji wychodzę z auta, i kulturalnie wyrażam swoją opinię o stylu jazdy kolegi-sprawcy. Mniej więcej tak: "No ku*wa! Chłopie! Jadę główną! Co ty odpie*dalasz? Masz, ku*wa, stop, to ,k*rwa, stój!"
"Ale ja Pana nie widziałem! Z tyłu mi Pan Wyjechał?"
O ja jebę. Z tyłu. Tak. Wyprzedziłem go, i je*łem mu w bok. Bo tak lubię.
Nie umniejszając umiejętności kolegi-sprawcy, wezwałem policję. Poszło jak z płatka, bo wina Pana Nie Widziałem ewidentna. Po oględzinach wlepili mu mandat, a że jego auto było w miarę sprawne, to puścili go dalej. U mnie nie było tak ładnie - stłuczona lampa, przedni zderzak, lewa oś. "Dalej Pan nie pojedzie". I nie pojechałem. Laweta wezwana, jedziemy do Grudziądza.
W Grudziądzu od razu na serwis. Podchodzę do nadlakiernika, a on do mnie: "Ło kurde, stłuczka! Może tam i tam?". Kurde, skąd on wie? Pytam: "Skąd on wie?". "A bo przed chwilą dostaliśmy zgłoszenie z tej okolicy, Dacia do klepania".
Z tej okazji wierszyk:
"Świat jest mały. Kierowcy to pały.
Dobrze, że ku*wa, jestem cały."
--
"Czujesz to? To beton, synku. Nic na świecie tak nie pachnie."