Miałem mają kolizję - trochę rozbity przód auta.
Dostałem wycenę, która mimo niewielkich szkód, wydała mi się zaniżona. Okazało się że oględziny zrobione po łebkach (rzeczoznawca nie uwzględnił niektórych uszkodzeń) a ceny podanych części (zastępniki) - śmiesznie niskie (używane części na allegro są trzykrotnie droższe). W dodatku okazało się, że podane przez ubezpieczalnię części są do innego modelu, a do mojego w ogóle nie są dostępne u podanych przez ubezpieczalnię dystrybutorów.
No i teraz jestem jeszcze na etapie korespondowania z ubezpieczalnią, ale zaczynam rozważać ścieżkę sądową. Ktoś wie, jak to wygląda? Warto się szarpać?
Dostałem wycenę, która mimo niewielkich szkód, wydała mi się zaniżona. Okazało się że oględziny zrobione po łebkach (rzeczoznawca nie uwzględnił niektórych uszkodzeń) a ceny podanych części (zastępniki) - śmiesznie niskie (używane części na allegro są trzykrotnie droższe). W dodatku okazało się, że podane przez ubezpieczalnię części są do innego modelu, a do mojego w ogóle nie są dostępne u podanych przez ubezpieczalnię dystrybutorów.
No i teraz jestem jeszcze na etapie korespondowania z ubezpieczalnią, ale zaczynam rozważać ścieżkę sądową. Ktoś wie, jak to wygląda? Warto się szarpać?