:nevya, tak, kolej, choć się modernizuje jest w fatalnym stanie. Robiłem trasę Varna - Sofia w 2017 i cóż, nie było to najlepsze doświadczenie - ale cena biletu to połowa ceny biletu autobusowego, no i przy naprawdę je*niętych kierowcach busów, to zwyczajnie bezpieczniejsza opcja.
Piszesz "Dworce pomniejszych miasteczek w wielu miejscach to ruiny, ale działające". Ja pójdę krok dalej. Pomniejsze miasteczka to w wielu miejscach ruiny, ale działające. Jeszcze, jakoś, ale działające. Jak upadły tamtejsze PGRy, czy przeróżne fabryki lub kopalnie, wiele miejsc zwyczajnie się z tego nie podniosło. Weźmy taki Pernik. Za soca wspaniałe zagłębie górnicze oddalone 30 km od Sofii. Teraz? Symbol upadku, kryminału i królestwo podsofijskich narkobosów.
A teraz UE. Oczywiście, że kasa wydana na modernizację infrastruktury jest widoczna. Trakia do Grecji chyb już jest skończona, południowa i północna linia autostrad chyba już też. W Sofii dłubią już trzecią linię metra. Odnowiono wiele budynków szkolnych czy przedszkolnych. U nas na kwadracie, czyli w sofijskiej Mladost szkoła, którą mamy obok bloku dosłownie się rozpadała na kawałki. Przedszkole, które mamy vis a vis naszego mieszkania (chodziłem tam lat kilka
) dokładnie to samo. Ale i na to znalazła się kasa, wyremontowali, naprawili. Duże pieniądze przyszły na renowację i konserwację niesamowitych ruin z czasów rzymskich w centrum Sofii, jest tam bodaj najszersza ulica z czasów antycznych w całej Europie, którą udało się w pełni odtworzyć. A prace wciąż trwają i odkrywane są kolejne elementy tych pozostałości. Być może tam byłeś, samo centrum miasta. Bez unijnej kasy nie dałoby rady tego zrobić.
Kolejna rzecz - w Bułgarii, poza górami, właściwie nie ma naturalnych zbiorników wodnych. System retencji opiera się na zalewach (zwanych jazovir), gdyby nie mamona z UE, to by się zwyczajnie rozsypało, bo nikt tego nie remontował porządnie od czasu wybudowania. Łatano na bieżąco najpilniejsze rzeczy. Lokalne drogi to samo, większość byłaby w rozsypce lat 90tych, ale jakoś powoli, tu i tam, robi się modernizacje.
Ale UE to dla Bułgarii przede wszystkim rynek pracy. Mam dużą rodzinę (co nie jest dziwne, bo tam wszyscy mają duże rodziny rozsiane po kraju), lecz tak: Ośmioro we Włoszech - kuzyn mojego ojca, po śmierci rodziców wyniósł się z kraju z dziećmi i wnukami. W Niemczech w tej chwili szóstka. W Hiszpanii bodaj czworo, w UK była trójka, ale z obawy o losy wyspy po Brexicie szukają nowego miejsca dla siebie w Europie. Pojedynczy kuzyni i kuzynki rozsiani właściwie po całym świecie. A w Bułgarii co? Ano pustki, panie, pustki.
:specmaniek, zasadniczo wjeżdżając na teren Bałkanów czuję się, jakbym przekraczał próg domu, po prostu fajnie i ciepło. W Rumunii nigdy tego nie poczułem. No ale technicznie, Rumunia to nie są Bałkany.
, była kiedyś w naszym Domu Spotkań z Historią wystawa rumuńskiej karykatury końca socu, na pamiątkę kupiłem sobie pocztówkowy reprint jednej z nich. O taki:
Tak mi się skojarzyło z Twoim wspomnieniem 1979 roku w Rumunii