Dziś 7482. A jutro spłyną brakujące dane z weekendu. Jak myślicie, pęknie 10 tysięcy?

Kurde, chciałbym, żeby to był zły sen, z którego człowiek wreszcie się budzi, rzuca soczystym „K, ale miałem koszmara” i życie toczy się jak toczyło

Ja to bym chciał, żebyśmy przestali tak bardzo molestować biernik, a dycha zapewne pęknie w tym tygodniu.

Cieciu na moje, to biernik nie jest molestowany, bo właśnie nieużywany

20% po raz kolejny, znaczy się stabilizuje

… a testów 36tyś. Czyli równają w dół.

Czyli, co piąta osoba z wymazanych ma Covid i gdyby tak całość społeczeństwa przetestować, to mamy już jakieś 7 500 000 zarażonych.
Pamiętacie, jak było we Włoszech, szczególnie w Lombardii? Tam 5 tys. dziennie zarażało się w tym najgorszym okresie.
U nas będzie jeszcze większy Armagedon - już się zaczyna, bo nasza służba zdrowia jest w opłakanym stanie, a do tego bardzo dużo buraków - niedowiarków unika maseczek albo udają, że je noszą i mają w dupie zdrowie nie tylko swoje, ale i innych.

:empatyczna testy robią osoby, które mają objawy bądź kontakt z osobą zarażoną, to nie są badania przesiewowe.

:gogosiek
Ale jest jeszcze tak, że nie wszystkim, którym powinno się zrobić test, robią. Znam rodzinę ośmioosobową /dwupokoleniową/ mieszkającą razem. Jednej osobie z tej rodziny najciężej przechodzącej covid /obecnie pod respiratorem/ zrobiono test, a pozostali członkowie tej rodziny już wszyscy mają objawy, ale nikomu nie zrobili testów. Mają tylko siedzieć w domu i obserwować postęp choroby, a jak dojdzie u któregoś do niewydolności oddechowej, to mają wezwać pogotowie. Czy takie procedury są teraz wszędzie?
Ile jest takich rodzin? Na Śląsku na pewno bardzo dużo.

:empatyczna, to nie są procedury tylko zapaść systemu. Braciak powinien mieć test dobry tydzień temu (kontakt z osobą z potwierdzonym covidem) i ciągle czeka. Tak jak i reszta jego najbliższych.

Powinismy w końcu pociagnąć do odpowiedzialności rządzących.
Proponuję od razu wyroki dawać w postaci huśtania na gałęzi...

ieciu pro trochu jedno i drugie. Zapaść systemu to jedno, a drugie to faktycznie jeśli ktoś nie ma poważnych objawów to nie ma sensu na siłę hospitalizować. Oczywiście mogłoby to być rozsądne z punktu widzenia monitorowania ew. powikłań itd, ale nie oszukujmy się, na to nie mogą sobie pozwolić nigdzie.

Nie wiem jak gdzie indziej, ale w Poznaniu ludzie się dosyć ogarnęli, wszyscy raczej chodzą w maskach, ruch pieszy i samochodowy znowu zmalał (może nie tak jak przy wiosennym lockdownie, ale zauważalnie). Jeśli przez najbliższe kilka dni pandemia się nie rozhula, to może w kolejnych uda się uniknąć dramatów. Mam nadzieję że w pozostałych częściach Polski również.

:yoop, ja tylko o teście, również uważam, że nie da się i chyba nie ma sensu hospitalizować każdego z pozytywnym wynikiem.
W Warszawie względnie, w sklepach ludzie się nawet pilnują, na ulicach tak powiedzmy w 80% są maski. I znów szczekaczki raczą informować, że jest epidemia, dzięki

Zawsze cieszyłem się jak wnuki miały przyjechać.
Teraz - nie ukrywam - zaczynam się bać takiej wizyty i nie wiem jak im to powiedzieć.
Z domu wychodzę tylko wtedy kiedy muszę.

:waldek52 wprost. Trudno żeby nie zrozumieli.

:maciek_cherokee Człowiekowi nie dasz zarobić? Za skromną opłatą będą gotowe profesjonalne huśtawki.

:waldek52, online się spotkajcie, jak pisze :gogosiek, to raczej łatwe do zrozumienia.

:waldek52 wal wprost. my do dziadków (znacz, rodziców naszych) też wprost: że w trosce o ich dobro, nie - nie przyjedziemy, nie - nie przywieziemy im wnuków, nie - nie pójdziemy z nimi na cmentarz. TAK - macie siedzieć w domu. TAK - nawet nie do sklepu. TAK - zadzwońcie jak potrzebujecie zakupy, przywieziemy, zostawimy pod drzwiami, zapukamy i spier~1my w podskokach.

Inaczej do ludzi w twoim wieku nie dociera

No fajnie piszecie.
Tylko, że życie podrzuca inne scenariusze:
Telefon : (przeważnie do żony)

"mamo! odbierz małego ze żłobka bo dzwonią, że ma katar!!, a ja nie mogę wyjść z pracy"

... sama nie pojedzie, bo nie jeździ.
A z resztą i tak bym jej autobusem nie puścił.
Da się siedzieć w domu???