Polska kochanka „Boga wojny”, słynna z urody i patriotycznej postawy. Jak do tego doszło, że Maria Walewska została kochanką Napoleona.
Maria Walewska (1786-1817) przyszła na świat w mazowieckiej Kiernozi jako Maria Łączyńska. Beztroskie dzieciństwo zakończyła śmierć jej ojca Mateusza w bitwie pod Maciejowicami podczas insurekcji kościuszkowskiej. Matka Ewa nie radziła sobie z zarządzaniem majątkiem, a próbowała dobrze wykształcić dzieci – Marię uczyli prywatni nauczyciele, a lekcje gry na fortepianie pobierała od Mikołaja Chopina (ojca Fryderyka). W wieku 14 lat Maria trafiła na pensję do warszawskich sakramentek, które pisały o niej „Inteligentna i pilna, łagodna, wszyscy ją pokochali. Nieśmiała i pełna rezerwy, ale żywi uczucia namiętne do religii i wobec tragedii ojczyzny”.
Długi zaciągnięte na edukację jej i rodzeństwa miała spłacić sama. Nastolatkę matka postanowiła wydać jak najkorzystniej – za Anastazego Walewskiego (1736-1815), właściciela tysięcy hektarów i... pół wieku starszego dwukrotnego wdowca (drugą jego żoną była siostra Kazimierza Pułaskiego). W Warszawie utrzymywał on kilka kochanek (głównie by pokazać, że go stać), był bibliofilem i kolekcjonerem książek. Do kolekcji brakowało mu ślicznej żony – i znalazł ją w Kiernozi. Maria była wówczas zakochana w Arkadym Suworowie, goszczącym w okolicy Rosjaninie, ale nie miała nic do gadania – za jej rękę Anastazy zobowiązał się spłacić długi rodziny. Wizja ślubu z budzącym wstręt starcem tak przeraziła Marię, że przez kilka miesięcy nie wstawała z łóżka. 17 czerwca 1804 roku niemal siłą zawleczono ją przed ołtarz. Niecały rok po ślubie wydała na świat syna Bazylego Antoniego Rudolfa – plotkowano, że Walewski nie mógł być ojcem, ale w dorosłości Bazyli niezwykle przypominał pana Anastazego.
Tymczasem pani Walewska, pełna patriotycznych zapałów, słyszała wiele o Napoleonie i zapragnęła go spotkać, by prosić o wyzwolenie ojczyzny. Udało jej się to w grudniu 1806 roku w podwarszawskich Błoniach, gdzie nienaganną francuszczyzną złożyła mu hołd i przekazała posłannictwo. Cesarz jednak bardziej od słów przejął się piękną mówczynią. Kazał odszukać ją i zapragnął posiąść. Propozycję cesarską przekazał sam książę Józef Poniatowski, jednak Maria oburzona odrzuciła wszelkie niedwuznaczne propozycje. Zgodziła się jedynie przyjąć zaproszenie na bal, gdy Józef zagrał patriotyczną nutą, ale odmówiła cesarzowi tańca. Po balu na przesłany przez Bonapartego liścik dołączony do kwiatów nie odpowiedziała, nie wpuściła więcej Poniatowskiego. Nikt nie rozumiał jej uporu – łącznie z podstarzałym mężem, który jako jeden z pierwszych zaczął ją skłaniać do uległości wobec Napoleona. Urabiana przez liczne grono, zgodziła się na kolejne spotkanie z cesarzem, i tym razem zachowując dystans. Bonaparte niecierpliwił się, a polscy politycy wręcz wystosowali do Marii niezwykły manifest, którego kluczowy fragment brzmiał:
„Tak długo, jak namiętności rządzą ludźmi, będziecie Panie jedną z najstraszliwszych potęg. Jako mężczyzna oddałabyś życie za godną i słuszną sprawę ojczyzny. Jako kobieta możesz jej służyć własnym ciałem. (…) Czy mniemasz, Pani, że Estera oddała się Ahaswerowi z miłości? (…) Poświęciła się, aby zbawić swój naród, i to jej przypadła chwała jego ocalenia. Obyśmy mogli powiedzieć to samo na chwałę Pani i na nasze szczęście! Czyż nie jesteś, Pani, córką matką, siostrą i małżonką gorliwych Polaków”.
Cyniczne te słowa zagrały na wszelkich strunach duszy Marii, która zgodziła się na kontakt z cesarzem. On też zmienił swą strategię i rozmawiał z nią o niepodległości Polski. Tańczył z nią też na balach – ale wciąż nie doszło do niczego więcej. Gdy marszałek Duroc wreszcie zorganizował schadzkę w Zamku Królewskim w Warszawie, przybyła zapłakana i tłumaczyła cesarzowi przez łzy, że chce dochować wierności mężowi. Do niczego nie doszło. Dopiero następne spotkanie na osobności rozpoczęło romans, i to w niezbyt chlubny sposób. Napoleon zbeształ Marię, że nie przypięła drogiej broszki, którą wysłał jej w prezencie. Ona zemdlała i – według jej wspomnień – władca posiadł ją pierwszy raz, gdy była nieprzytomna. Że doszło do przemocy, a może i gwałtu, wskazują też pełne przeprosin i kajania się listy cesarza, wysyłane do Walewskiej po tym wydarzeniu. Jednak Rubikon został przekroczony. Maria stała się kochanką Bonapartego.
(fb)