Od kiedy skończyłam 18 lat, nie głosowałam tylko jeden raz, z przyczyn niezależnych. Za każdym razem idę oddać głos w świętym przekonaniu, że to jest niesamowity przywilej i również największy społeczny obowiązek i że fakt głosowania sprawia, że jestem naprawdę OBYWATELKĄ. W głowie mi się nie mieściło, że ktoś może nie chcieć iść zagłosować, bo tak.
To co się odpierdala teraz, podczas tej epidemii, to jak zachowują się politycy, to jest po prostu totalne sku**ystyństwo. PiS to wiadomo, że to banda bez honoru i bezwolna, ale reszta? Raz, że tracą czas na polityczne przepychanki, gdy w tym momencie polityka nie ma ŻADNEGO znaczenia. Nie jednoczą się, nie działają wspólnie, nie zajmują się epidemią, tylko sobą. A jeśli już skupią się na epidemii to każde z nich kłamie i manipuluje faktami. Każde w swoją stronę ciągnie i nagina liczby tak, żeby było im wygodnie. W tym przypadku chyba nawet bardziej boli mnie manipulowanie liczbami przez KO, bo nie spodziewałam się tego po nich.
A poza tym to i tak nie ma znaczenia - nikt z nich nie robi niczego istotnego. Zamiast skupić się na ratowaniu służby zdrowia, która jest najsłabszym ogniwem w naszej walce z epidemią, bo jaka ona jest to chyba każdy wie, to tego nie robią. Opozycja też nie. Jeśli już zabiera głos w tej sprawie, to najczęściej w oparciu o naciągnięte fakty. I jak można komukolwiek z nich wierzyć? No i jeszcze Lewica z Razem w tym wszystkim, którzy sprzedali nas Kaczce aż miło.
Do tego jeszcze dochodzi fakt, że na razie nie wiadomo jak będzie wyglądała sytuacja epidemiologiczna za półtora miesiąca. Jeśli nie będzie W PEŁNI opanowana, to pójście na wybory będzie cholerną nieodpowiedzialnością społeczną. Z drugiej strony nie pójście na wybory też takie będzie, ale w tej sytuacji wybiorę to wyjście, które będzie niosło mniejsze ryzyko dla mnie i moich bliskich, czyli gdyby epidemia nie przeszła, na wybory nie mam zamiaru iść. W mojej rodzinie praktycznie każdy z nas jest w grupie podwyższonego ryzyka i ryzykowanie zdrowiem dla wyborczej farsy uważam za głupotę.
Do tego nie wierzę, że te wybory będą uczciwe. Nawet gdyby każdy głos został oddany nie na Dudę, to jestem pewna, że Duda i tak by wygrał, bo głosy dorysowaliby sobie kredkami. To nie jest już demokratyczny kraj i walka z reżimem też już nie może być demokratyczna. To jest moment na przewrót wojskowy, tylko ups - w wojsku też już wymienili wierchuszkę.
Jedyna więc opcja wg mnie, że wygrać z tym politycznym gównem, to demonstracje, zamieszki, wtedy kiedy fala epidemii minie. Problem jest tylko taki, że na razie nie widzę nikogo kto poprowadziłby ludzi na sejm, ale może wystarczy zwykły wkurw ludzi, którzy zostaną zaraz bez pracy, wkurw tylu grup społecznych, żeby objął prawie cały kraj.
--
.../Edytowanie postów jest dla mięczaków!