Nie po to się jedzie do egzotycznego kraju, żeby jeść morszczuka
Miasto portowe, drugi największy port Afryki, 4. na południe od równika, a nie mamy tu nawet targu rybnego z prawdziwego zdarzenia... To jest naprawdę deprymujące. Przynajmniej krewetki są spoko. Kalmary zazwyczaj też, ale w ich przypadku dużo zależy od umiejętności kucharza, bo o ile łebki ciężko jest spier..., to krążki łatwo stają się gumiaste.
Chyba najbardziej "elitarną" opcją jedzeniową, jeżeli chodzi o szeroko dostępne ryby jest miętus i to nie słodkowodny, a oceaniczny miętus królewski. Lepsze to od morszczuka, ale nadal to taki sam filet z głębokiego mrożenia... Miasto portowe jego mać...
Ale sam port jest zajebisty (chyba, że akurat nie wieje za bardzo i wionie stęchłą rybą):
https://joemonster.org/filmy/100739/Durban_Harbour_zyciodajne_serce_miasta
Miasto portowe, drugi największy port Afryki, 4. na południe od równika, a nie mamy tu nawet targu rybnego z prawdziwego zdarzenia... To jest naprawdę deprymujące. Przynajmniej krewetki są spoko. Kalmary zazwyczaj też, ale w ich przypadku dużo zależy od umiejętności kucharza, bo o ile łebki ciężko jest spier..., to krążki łatwo stają się gumiaste.
Chyba najbardziej "elitarną" opcją jedzeniową, jeżeli chodzi o szeroko dostępne ryby jest miętus i to nie słodkowodny, a oceaniczny miętus królewski. Lepsze to od morszczuka, ale nadal to taki sam filet z głębokiego mrożenia... Miasto portowe jego mać...
Ale sam port jest zajebisty (chyba, że akurat nie wieje za bardzo i wionie stęchłą rybą):
https://joemonster.org/filmy/100739/Durban_Harbour_zyciodajne_serce_miasta
--
UWAGA: w komentarzu powyżej tej sygnatury może być ukryty sarkazm!!!
Rezyduję w RPA: blog; tyrury