Odwiedzając stolicę na przestrzeni ostatnich paru lat zauważyłem, że biznesowa śmietanka (potocznie nazywana korporoszczurami z mordoru) upodobała sobie śniadaniowe knajpki w stylu francuskim/włoskim. Wiecie: świeże pieczywo, twarożek z kiełkami lub organiczny dżemik i do tego koniecznie kieliszek lekkiego bąbelkującego prosecco.
Przyznam, że trochę mnie to procecco do śniadania zdziwiło, ale kim ja jestem, zwykły prowincjusz, żeby podważać światowe obyczaje stolicy tym bardziej, że nigdy nie byłem we Włoszech i nie mam porównania. Ale rozmawiałem wczoraj ze znajomym Włochem i zapytałem go, czy to faktycznie taki typow zestaw i dosyć mnie rozbawił odpowiedzią:
"Warszawa jest bliżej Rosji niż Mediolan, więc pewnie dlatego pijecie alkohol do śniadania"
No ale może w innych regionach jest inaczej. Pija się gdzieś we Włoszech wino do śniadania, czy to nasz rodzimy wkład do kuchni śródziemnomorskiej?
herbatą
Przyznam, że trochę mnie to procecco do śniadania zdziwiło, ale kim ja jestem, zwykły prowincjusz, żeby podważać światowe obyczaje stolicy tym bardziej, że nigdy nie byłem we Włoszech i nie mam porównania. Ale rozmawiałem wczoraj ze znajomym Włochem i zapytałem go, czy to faktycznie taki typow zestaw i dosyć mnie rozbawił odpowiedzią:
"Warszawa jest bliżej Rosji niż Mediolan, więc pewnie dlatego pijecie alkohol do śniadania"
No ale może w innych regionach jest inaczej. Pija się gdzieś we Włoszech wino do śniadania, czy to nasz rodzimy wkład do kuchni śródziemnomorskiej?
herbatą