https://wiadomosci.wp.pl/krowy-odebrane-rolnikowi-bestii-poszly-do-rzezni-smutne-kulisy-akcji-ratowania-zwierzat-6400701215585921a

:hubbabubba nie wiem jak ci to delikatnie powiedzieć. Mięso robi się ze zwierząt, istotnym punktem w procesie jest rzeźnia.

:hubbabubba
Jesteś wege?

Bestie. Powinni je wysłać do Indii, w ramach rekompensaty za straty moralne

Wiem, skąd pochodzi mięso na sklepowych półkach. I nie jestem mięsosceptyczny. Jednak ten proceder wydaje się mocno podejrzany. "Obrońcy zwierząt" odbierają je, jako zaniedbane i wymagające leczenia hodowcom, a już kilka dni później, w pełni zdrowe, ze świadectwami weterynaryjnymi są oddawane do rzeźni. Czyli wygląda to na dobry biznes - w imieniu prawa, często przy zaangażowaniu naiwnych woluntariuszy, przejmuje się zwierzęta, celem "poprawy ich bytu". A już kilka dni później ich poprawiony byt zmienia się na szelesty sprzedając te uszczęśliwione zwierzaki do ubojni. Zgodnie z prawem, pieniążki poszły.

:hubbabubba nie widzę sprzeczności. Krowy odebrano gościowi, bo się nad nimi znęcał. A że potem rzeźnia? Cóż, taki los krówek.

:brtk bo :hubbabubba to dobry człowiek. On by krówki zabrał do zoo.... a później do kina

:brtk, chyba jednak nie wszystko było tam w porządku skoro sąd wydał wyrok nakazujący rozwiązanie stowarzyszenia.

"Inna sprawa, że nad "Pogotowiem dla zwierząt" gromadzą się czarne chmury. Starosta z Trzcianki złożył wniosek o rozwiązanie stowarzyszenia. Uzasadnia to wieloma skargami na bezzasadne interwencje w obronie dobra zwierząt.

Jak opisywał "Głos Wielkopolski" aktywiści mieli manipulować nagraniami wideo ze swoich interwencji. Zatrzymywali rasowe psy, przetrzymywali je i nie chcieli wydać właścicielom, pomimo korzystnych dla nich decyzji. Aby wykazać słuszność interwencji, mieli poddawać badaniom inne zwierzęta niż te odebrane podczas interwencji.

Rok temu sąd potwierdził niektóre z zarzutów i wydał wyrok nakazujący rozwiązanie "Pogotowia". Grzegorz Bielawski poinformował, że w wyniku odwołania sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia."

:paula_jasu ale ja nie komentuję, czy stowarzyszenie działa dobrze czy nie. Komentuję fakt odesłania krówek do rzeźni - nie bulwersuje mnie to. Uważam też za słuszne odbieranie zwierząt osobom, które zadają zwierzętom cierpienie. Tak ogólnie, co do zasady.

Jeśli zaś towarzystwo leciutko w kulki i znaleźli sposób na kradzież stada, to jak najbardziej to potępiam.

Ale trzymajmy te tematy osobno, proszę.

Ale chyba nikogo nie bulwersuje samo odesłanie krów do rzeźni, tylko jego okoliczności.

:brtk to, że krowy powędrowały do rzeźni, taki ich los. Niemniej uczynienie tego w trzy dni po odebraniu dotychczasowemu właścicielowi trochę śmierdzi. Krowy ponoć były zagłodzone i zaniedbane. Jednak w ciągu trzech dni odzyskały właściwą wagę i pozbyły się wszystkich chorób. I to i TYLKO to mnie bulwersuje. To jak komornik, który zabrał drogi ciągnik rolnikowi, by go chwilę później w "potajemnej aukcji" sprzedać swojemu znajomemu za bezcen.

"Obrońcy zwierząt" muszą się przecież z czegoś utrzymywać. Nowy właściciel podzieli się kasą z rzeźni, i wszyscy są najedzeni.

A przeczytałeś cały artykuł czy sił starczyło ci na półgłówek? Przepraszam, nagłówek?
Krowy zostały przekazane do innego hodowcy, bo taki był wyrok sądu. Co mieli zrobić ludzie z fundacji? Przykuć się do nich?

:tilliatillia a propos półgłówka, to czy ogarnąłeś choć pierwsze akapity artykułu?
Krótkie zestawienie faktów
1. Liczące 22 krowy stado głodowało.
2. Bydło stało uwiązane w brudnej oborze. Na posadzce leżał obornik i stratowane cielęta.
3. Już 2 dni później zostają zabite w rzeźni
4. System rejestracyjny wskazał, że 17 krów zostało zabitych już trzeciego dnia od "akcji ratunkowej". Trzy kolejne krowy przerobiono na hamburgery w ciągu tygodnia.
Ergo: pkt 1 i 2 wskazują na ewidentnie zły stan inwentarza. Jednak już dwa - trzy dni później okazuje się, że zwierzęta były w pełni zdrowe, z książeczkami, badaniami, odżywione i w pełni wartościowe. Jak w punktach 3 i 4. Więc, albo zwierzęta wcale nie były w złym stanie, albo oddano do uboju sztuki w kiepskiej kondycji fizycznej, tylko celem szybkiego zysku. W jednym i drugim przypadku, choć były to działania zgodne z prawem, to sprawa zalatuje.

:tilliatillia a Ty przeczytałeś?

:pies_kaflowy, jak tak możesz pisać. Nu, nu

Coraz bardziej podoba mi się ten wątek. Dawajcie dalej bo mi się akurat nudzi w pracy.

:hubbabubba Nie wiem, co w końcu cię oburza

Głodowały nie oznacza, że były zagłodzone, brudne nie oznacza, że były schorowane. Skoro nadzór wet uznał, że są jadalne, to zostały zjedzone. Mięso w Pl, jak w całej Unii jest kontrolowane.

Sprawa nadgorliwości obrońców zwierząt to osobny temat. Jeśli de-facto ukradziono rolnikowi stado, to jest problem i jest to bulwersujące. Ale wg artykułu 4 lata sprawa się ciągnęła, a na koniec sąd uznał, że stado zostanie odebrane, rolnik skazany, więc coś było na rzeczy.

Nie można wykluczyć, że i obrońcy, i rolnik mają coś za uszami. Czego za bardzo nie rozumiem, to zdziwienie Powiatowego Inspektora Weterynarii.
Ale może to kwestia słabo napisanego artykułu, a może moich słabych zdolności czytania tekstu, a może brak znajomości niuansów hodowli zwierząt kopytnych.

Niektórzy tutaj nic innego nie potrafią, tylko się oburzać.

Cały problem polega na tym, że są fundacje i fundacje. Niektóre traktują taką działalność przede wszystkim zarobkowo i w dupie mają los "ratowanych" zwierząt, a niektóre faktycznie pomagają. Jak je odróżnić? No cóż, na pierwszy rzut oka się nie da.

Dodatkowo problematyczne jest jeszcze to, że sporo kwestii jest średnio regulowanych prawnie, albo wcale. Niestety obecna władza nie daje nadziei na poprawę losu zwierząt.

:hubbabubba

Tylko nadal nie jest to efektem działań fundacji, którą oskarżasz o doprowadzenie krów do rzeźni.
Co wiecej, to nie oni odebrali zwierzęta jakiemuś wieśniakowi, to sąd nakazał przekazać je dalej. Co jeszcze mieli zrobić, bo tego w swej nieskończonej mądrości nie wyjaśniłeś?
Jeśli masz wiedzę o domniemanej współpracy fundacji z nowym "opiekunem" krów, który posłał je na hamburgery, to zgłoś się z tym do prokuratury, bo jak na razie akcja odebrania zwierząt nie ma nic wspólnego z fundacją, która była tylko pośrednikiem. Tak przynajmniej twierdzą.

krów było 22 i ja mam w loginie liczbę 22. Pszypadeg??

:tilliatillia Pośrednik zawsze najlepiej wychodzi w biznesie.

Narobiliście mi smaka na stejka.

Kiedyś na jakimś festynie, parkuje samochód otwierają się drzwi wysiadają meni, otwiera się bagażnik wyskakuje facet. Może gospodarz miał oborę po staremu a nie jak dzisiaj na błysk.

O, widzicie? Tak się kończą zmiany. Dlatego wolę jak jest ch*jowo, ale stabilnie

:brtk Głodowały nie oznacza, że były zagłodzone, brudne nie oznacza, że były schorowane. Skoro nadzór wet uznał, że są jadalne, to zostały zjedzone. Mięso w Pl, jak w całej Unii jest kontrolowane.

Ile miesięcy temu była akcja interwencji, gdzie wykazali, że krowy są chore, czasami nawet i martwe, a i tak są wysyłane do rzeźni.

:herofan była, czas przeszły

Wojownicy internetowi... a jak trzeba wyjść na ulice, albo podjebać kogoś na policję, bo się źle zachowuje, to nie ma komu...

:arekburgistan nie wiesz na jakiej zasadzie to działa? Normalnie to CHWDP, Je@#$ć konfidenta, a internet daje pozory anonimowości.
Ta sprawa wygląda tak, że realizują czyjeś interesy, w sumie blokuje się odstrzały dzików, pełno tego łazi, lisy też zbytnio nie przejmują się obecnością ludzi.
Zrozumiałbym jakby facetowi zabrano krowy na czas doprowadzenia obory do jakichś tam ustalonych przepisami minimalnych norm i oddano je, a tak to wygląda na zabór inwentarza, bo chyba gość zapłacił za krowy?

:krzychum4 O czym Ty piszesz człowieku...dobrze, że zabrali mu te krowy bo je skurwiel męczył. Wielkie natomiast jest oburzenie co się potem z nimi stało. Tak czy siak trafiły by do rzeźnika, tak niestety już to działa.

zialena82 Dobrze rozumiem.

:arekburgistan Czy ja neguję sens zabrania krów? Porównaj sobie sytuację taką, zabiera się dzieci rodzicom, bo np. warunki mieszkaniowe są złe, bo są przesłanki ku temu. Rodzice biorą się w garść, poprawiają swój status materialny, bytowy, ale dzieci nie oddają tylko pozwala się na adopcję przez innych ludzi. Może to zły przykład, ale może gość by się ogarnął i wziął się za gospodarstwo, bo to byłby dla niego jakiś bodziec.