dla osoby, która okradła moją mamę w szpitalu, gdy ta leżała na silnych środkach przeciwbólowych: udław się mendo

Kurw@, to się w głowie nie mieści - okraść starszą, schorowaną, nieprzytomną osobę

Ostatnio była akcja jak pielęgniarka wyciągnęla kobiecie kartę , gdy ta była na zabiegu i porobiła zakupy, a potem kartę zwróciła do torebki.
W szpitalu nie warto miec wartościowych rzeczy, nikt tego nie pilnuje, nie ma monitoringu, każdy może wejść

Dla mnie obłędem jest to, że więźniowie mają telewizję za darmo a pacjenci muszą za nią płacić jakieś chore pieniądze.
O kradzieżach nawet szkoda gadać, potrafią gwizdnąć wszystko.

Byłam u mamy codziennie. Jak trzeba było to pacjentkom latałam do sklepu, użyczałam telefonu albo na ich prośbę dzwoniłam do rodzin, biegałam po pielęgniarki, po wózki, pomagałam iść do toalety, kłaść się, wstawać jeść. Byłam na każde ich życzenie, bo nie wyobrażałam sobie, żeby nie pomóc i ciągle miałam w głowie, że jeśli moja mama będzie potrzebowała pomocy a mnie przy niej nie będzie to tak samo ktoś inny wobec niej postąpi. I co? I gówno.
Wściekła jestem. Nie chodzi o kasę, w dupie to mam. Chodzi o FAKT.

W szpitalu takie życzenia, a nie na forum

Współczuję i życzę Mamie zdrowia.
Niestety takie mendy między ludźmi się szwendają i psują krew.

:nevya tam też będą
A tymczasem ucz się na naszych błędach w razie jakbyś wylądował w szpitalu (czego ci nie życzę).

:gatinha

Wezwałaś policję?

:gatinha żeby Twoja Mama szybko wróciła do zdrowia i wyszła ze szpitala.

:tilliatillia no skąd. W szpitalu nie ma monitoringu. Każdy mógł to zrobić a my nie spisujemy numerów banknotów, które mamy w portfelu. Umorzyliby w 10 minut.

:gatinha

Ale możliwe, że sama obecność policjanta ruszyłaby czyjeś sumienie.

:gatinha umorzyli nie umorzyli, powinno się w takiej sytuacji policje wezwać. Może to nie był pierwszy w ostatnim okresie przypadek, może personelowi coś ginie, a może wśród nich się jakiś złodziejaszek kręci. Wizyta policji i rozpytywanie czasami bardzo dobrze w takich miejscach wpływa na poprawę czujności.

:tilliatillia
Sumienie? U kogoś kto okradł starszą, nieprzytomną, schorowaną osobę??? Przypuszczam iż wątpię aby je miał.

:gatinha
Sumienie albo strach przed konsekwencjami. Gdyby jeszcze trafił się policjant, który poradziłby udać takiego złego glinę, to ktoś mógłby się wyspać.
Nie wiem, tak kombinuję. Nie rozumiem kradzieży, a w takiej sytuacji to mnie to przerasta.

Dorzucę od siebie życzenia: żebys się człowieku zesrał na siedząco to się lepiej rozmaże.

Eh...
https://www.youtube.com/watch?v=RaY9k6tuLog

A policję trzeba zawiadomić choćby dla zasady. Poza tym faktycznie może być tak, że jakaś kutasina liczy na bezkarność, a jak się gliniarze pojawią, to zmięknie rura i jakiś czujny go wyłapie.

Może gdyby ludzie zaczeli zgłaszać na policję, ktoś by zauważył że jest to problem Zamiast patrzeć na swój czubek nosa 'bo JA nic nie odzyskam, bo MI umorzą' liczba umorzonych spraw z jednego miejsca zacznie robić ze szpitali czarne punkty na mapie przestepczości w województwach, a tych tak łatwo nie zignorujesz...

Domniemam że kradzież nastąpiła w szpitalu w Warszawie. Mogę potwierdzić że taki sam sentyment do trzymania jakichkolwiek przedmiotów wartościowych jest w Gdańsku. Śp. babcia kiedyś brała ze sobą przenośne radio żeby jak już to paść od choroby a nie z nudów. Do niedawna. Potem gdy przyniosłem jej własne, powiedziała żebym je zabrał bo zaraz ukradną. Wygląda na to że mamy nowy sport narodowy

japier....

Chuju złodzieju, jak akurat jesteś bojownikiem JM i to czytasz, wiedz że życzę ci ażeby ci orzeszki spuchli




A tak naprawdę, to skierwesyna jak złapią to sam chętnie bym go żelazem przypalał...

Powinny wrócić kary chłosty...

Ja do teraz mam przerażenie w oczach, po tym jak zobaczyłem śniadanie na oddziale dziecięcym. Pielęgniarka przyniosła 1 duży talerz chleba posmarowanego masłem i sobie poszła. Większe dzieciaki chwyciły ile się dało i rura. Mniejsze miały okazję zobaczyć jedzenie. Od tego momentu matka codziennie przyjeżdżała do brata przed śniadaniem i walczyła (dosłownie) z dziećmi żeby każdy wziął tylko swoją część i by reszta dzieci (w tym mój brat) miały co jeść. Do brata na dobrą sprawię nie było sensu przyjeżdżać, miał obstawę prawie całodniową i każdy z jedzeniem wpadał, ale matka dobre serce ma i chciała reszcie dzieci pomagać.