W domach już pachnie piernikiem i choinką, a karpie właśnie wybierają się na tamten świat. My też dorzucimy świąteczny akcent, choć obejdzie się bez „Last Christmas”, którym katują nas wszystkie radiostacje. Proszę państwa, zapraszamy na ziemiańska wigilię!

Już z początkiem adwentu w XIX-wiecznej dworskiej kuchni rozpoczynała się przedświąteczna krzątanina. Pani domu puszczała w ruch machinę przygotowań i cała służba uwijała się, by zdążyć przed pierwszą gwiazdką.

Na samym początku zabierano się za to, co wymagało największych nakładów pracy i czasu, czyli przygotowanie świątecznych wędlin. Żeby było z czego je zrobić, najpierw musiała się pożegnać z życiem dorodna świnka. Po świniobiciu mięso dzielono na porcje i rozpoczynano jego przetwarzanie. Przez pewien czas dworska kuchnia wypełniała się zapachami smażonej i gotowanej wieprzowiny z dodatkiem ziół, korzeni i, dla urozmaicenia, innych gatunków mięs. Przygotowywano aromatyczne kiełbasy, eleganckie pasztety i soczyste szynki. O ile pasztety wystarczyło upiec, z resztą świątecznych rarytasów było nieco więcej zachodu. Pewnego pięknego grudniowego poranka rozpalano wędzarnię i przez cały dzień wędliny „dochodziły” w dymie. Sam ten proces miał ogromny wpływ na smak mięs. Dym nadawał im niepowtarzalny aromat, który zależał od tego, jakiego drewna używano do palenia i co do niego dorzucano (gałązki i jagody jałowca, dębowe liście itd.). Jedni przygotowywali wędliny, inni w tym samym czasie troszczyli się o słodkie wypieki. (...)

Dalej:
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/12/23/jak-urzadzic-wigilie-w-ziemianskim-stylu/