Dziś, leniwie siorbiąc kawę, kombinuję co dalej, bo:
- chciałem jechać na start Złombolu, alem trochę niewyspany - do 3. w nocy służyłem za barem. Tak, czasami stoję w tym piekielnym miejscu i robota w dalszym ciągu jest całkiem fajna, a bez chlania, to jakby mniej męcząca nawet
;
- jest opcja, żeby pod wieczór skoczyć do Tychów, żeby obsłuchać Dżemu, Cree i TSA, ale nie wiadomo, bo pogoda trochę jakby be, a i towarzystwo się pochorowało :/ .
- więc chyba jednak oleje się dzisiaj dalsze wojaże, podjedzie się do Jastrzębia, bo koleżanki robią akcję DKMS, więc przez chwilę mogę atakować biednych ludzi czerwonymi balonikami i nakłaniać, żeby zostali Potencjalnymi Dawcami Życia
, a wieczorkiem chyba znowu wezmę sobie szychtę na knajpie.
Aaa!!! Lato jeszcze trwa, a tu już zaczynają wpływać fanty na styczniowe aukcje WOŚP!
Wczoraj wpadł taki oto sprzęt grający, który - o ile nic się nie zmieni - zostanie obpisany autografami wszystkich członków pewnej fajnej kapeli, co by jeszcze bardziej połechtać portfele licytujących
Fajnego!!!