Już od dłuższego czasu chciałem to wrzucić jako wytłumaczenie dlaczego nie lubię polityki. Bo po prostu nie chcę im dawać nawet chwili z swojego życia jeśli to nie jest absolutnie niezbędne. Żal mi mojego czasu, białka i glukozy.
"
- Załóżmy, że jesteś politycznym graczem wagi ciężkiej -
mówił Moore. - Gościem, co trzęsie i kręci światem, takim
tytanem. A pod nogami plącze ci się ten drobiazg, na który
nigdy nie zwracałeś uwagi. Trzęsieni i kręceni. Oni za bardzo
cię nie lubią. Nigdy nie lubili, ale historycznie nie miało to
znaczenia. Maluczcy. Kiedyś ich się po prostu ignorowało.
Tytani załatwiają sprawy z innymi tytanami. Ale teraz oni ci
wchodzą do sieci, rozszyfrowują wiadomości, hackują
najlepsze plany. Nienawidzą cię do szpiku kości, bo jesteś
wielki, a oni mali, bo machnięciem ręki wywracasz im życie
do góry nogami, a ich nie obchodzi realpolitik ani obraz z lotu
ptaka. Ich interesuje tylko alarmowanie o nadużyciach i
sabotaż. Więc robisz wywiad. Dowiadujesz się, że jest Rakshi
Sengupta, Caitlin deFranco, Parvad Gamji i milion innych.
Dajesz im to, czego chcą. Uchylasz na milimetr tylne wejście,
żeby mogli obejrzeć dokumenty dotyczące Hegemonii
Afrykańskiej. Pozwalasz znaleźć lukę w twoim firewallu.
Może któregoś dnia dojdą, jak zrobić burzę na którymś z
twoich pomniejszych rachunków albo zbankrutować jakiś
marionetkowy rząd, który trzymasz w kieszeni dla celów
podatkowych.
- Tylko że tego nie robią - domyślił się Brüks.
- No właśnie. - W uśmiechu Moore’a widać było cień smutku. -
To tylko pozory. Myślą, że naprawdę dają ci się we znaki, a
naprawdę są... sterowani. W służbie planów, których w życiu
by nie poparli, gdyby tylko wiedzieli. A to są zapaleńcy.
Zawzięci. Walczą na twojej wojnie z pasją, której nie
osiągnąłbyś przymusem, bo robią to dla czystej idei.
- Czy ty powinieneś mówić mi takie rzeczy? - zastanowił się
Brüks.- Masz na myśli tajemnice państwowe? A co to jest
państwo w dzisiejszych czasach?
- No wiesz, a gdybym jej powiedział?
- A mów sobie. I tak ci nie uwierzy.
- Czemu nie? Ona już was nienawidzi.
- Nie jest w stanie ci uwierzyć. - Moore postukał się w skroń. -
Werbowanych się... przeprogramowuje.
Brüks wytrzeszczył oczy.
- A przynajmniej - rozwinął Moore - nie jest w stanie
uwierzyć, że ci wierzy. - Przyjrzał się swojej szklance. - Bo na
jakimś poziomie zapewne już wie.
Brüks pokręcił głową.
- Nawet nie musicie im płacić.
- Pewnie, że musimy. Czasami. Dbamy, żeby związali koniec z
końcem. Dajemy wyssać śmietankę z zagranicznego konta,
albo podrzucamy jakąś normalną, legalną fuchę, kiedy ktoś
się dopomina o czynsz. Na ogół jednak wystarczy ich
inspirować. Wiesz, czasami się znudzą. Jak to dzieciaki.
Wystarczy jednak odrobina starannie odmierzonej
niesprawiedliwości, zadać maluczkim jakiś nowy cios. I znów
się nakręcają i jadą.
- To wydaje się trochę...
Moore uniósł brew.
- Niemoralne?
- Skomplikowane. Po co nimi manipulować, żeby was
nienawidzili? Czemu nie zostawić jakichś śladów
wskazujących na tych drugich?
- Aaa. Zdemonizować wroga. - Moore kiwnął głową jak
mędrzec. - Że też na to nie wpadliśmy.
Brüks się skrzywił.
- Rakshi i inni tacy są odporni na te stare numery. Robisz
przeciek, wypuszczasz jakieś nagranie, na którym skośni
wbijają dzieci na pal, a oni po trzydziestu sekundach
dopatrzą się jakiegoś piksela, który nie pasuje, i
zdyskredytują ci całą kampanię. Ale ludzie o wiele mniej
przykładają się do analizy dowodów, które potwierdzają coś,
w co już wierzą. To jest główna zaleta wejścia w rolę
złoczyńcy: nikt ci nie będzie zaprzeczał. A poza tym - rozłożył
ręce - czasy są takie, że w połowie przypadków nie mamy
pojęcia, kim jest prawdziwy wróg.
- I to wszystko jest łatwiejsze, niż po prostu tak ich
przeprogramować, żeby chcieli dla ciebie pracować?
- Łatwiejsze nie. Minimalnie bardziej legalne tak. - Pułkownik
pociągnął whiskey. - Drobna agnozja dla ochrony tajemnicy
państwowej to jedno. Ale zmienić komuś fundament
osobowości bez jego zgody to zupełnie inna kategoria
wagowa.
Żaden się przez chwilę nie odzywał.
- Popierdolone to wszystko - odezwał się w końcu Brüks."
Echopraksja, Peter Watts
Ostatnio edytowany:
2018-08-16 13:26:21
--
We are House Atreides. There is no call we do not aswer. There is no faith that we betray.